Ostatnio znowu jest głośno o Tomaszu Komendzie, a wszystko za sprawą wyznań jego byłej partnerki i matki jego syna Anny Walter. W rozmowie z "Super Expressem" kobieta zarzuciła Komendzie, że ten nie chciał dobrowolnie płacić alimentów na ich syna, przez co zmuszona była wkroczyć na drogę sądową. Dodała także, że Tomek zerwał kontakt z własną matką. Do tych wszystkich oskarżeń odniósł się Komenda, mówiąc, że finansowe żądania jego byłej partnerki są zbyt wygórowane i zapowiada odwołanie się od decyzji sądu.
ZOBACZ: Tomasz Komenda NIE WIDUJE SIĘ z własną matką?! Anna Walter ujawnia: "Zerwał kontakt ze wszystkimi"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Walter wystosowała więc oświadczenie, w którym opisała rzekome napady agresji Tomka Komendy i interwencje policji w ich domu. Do całej sprawy odnieśli się też bracia Collins, którzy zawsze podkreślali, że Tomek może liczyć na ich wsparcie. W rozmowie z "Faktem" powiedzieli, że nie chcą wypowiadać się publicznie na temat prywatnych spraw Tomka z Anią.
Przypominamy: Bracia Collins wspierali Tomasza Komendę. Tak komentują jego sytuację z byłą partnerką
Eksperci komentują całą sprawę
Tomasz Komenda został niesłusznie skazany w 2004 roku na 25 lat więzienia. Oskarżono go, że w 1997 roku w Miłoszycach zgwałcił i zabił 15-letnią Małgorzatę. Po 14 latach odsiadki został uniewinniony, a w 2020 roku powstał film "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" w reżyserii Jana Holoubka.
Była partnerka Tomasza oceniła ostatnio, że gdy dostał 13 mln zł zadośćuczynienia za lata niesłusznie spędzone w więzieniu, strasznie się zmienił.
Do całej sprawy odniósł się m.in. ekspert w Open Spending EU, prawnik Krzysztof Izdebski. W rozmowie z "Faktem" odpowiedział, czy Tomasz Komenda może wrócić za kratki.
Nawet za trzy miesiące niepłacenia alimentów można trafić do więzienia, natomiast to powinno być ostatecznością. Celem tego przepisu dotyczącego poniesienia kary za brak płacenia alimentów jest zagrożenie tą karą, żeby pieniądze były wpłacane - powiedział.
Mecenas Agnieszka Dębowska-Szymańska dodała, że być może ktoś już wcześniej próbował na Tomku "zarobić", przez co teraz stał się ostrożniejszy, jednak "sąd, wydając orzeczenie, powinien wziąć pod uwagę autentyczne i usprawiedliwione potrzeby dziecka, zestawiając je z możliwościami majątkowymi i zarobkowymi ojca".