Sprawa Tomasza Komendy nieustannie budzi wielkie emocje. Mężczyzna został niesłusznie skazany na 25 lat pozbawienia wolności i dopiero po 18 latach potwierdzono jego niewinność. W tym czasie Komenda przeżywał niewyobrażalny stres i frustrację związaną z odbywaniem kary za przestępstwo, którego nie popełnił. Codziennie musiał radzić sobie z poczuciem beznadziei oraz przemocą ze strony współwięźniów.
Po wyjściu na wolność w 2018 roku Komenda otrzymał wprawdzie odszkodowanie w wysokości 12 milionów złotych, ale można sobie wyobrazić, że nawet tak ogromne pieniądze nie mogły zrekompensować mu doznanych krzywd.
Po opuszczeniu więzienia Tomasz musiał też stawić czoła wyzwaniom związanym z adaptacją do życia na wolności. Początkowo wydawało się, że radzi sobie nie najgorzej. Poznał kobietę, zakochał się i próbował stworzyć rodzinę. Trudno jednak oczekiwać, że tak głęboko straumatyzowany człowiek nagle zapomni o przebytym koszmarze. Komenda nie odnalazł się w nowej rzeczywistości, co objawiało się m.in. rozpadem jego relacji z bliskimi.
Przypomnijmy: Brat Tomasza Komendy w mocnych słowach o jego postępowaniu: "Zostawił nas JAK ŚMIECI. To dopiero początek jego upadku"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ciężka choroba Tomasza Komendy
Była narzeczona Tomasza, Anna Walter, zarzucała mu, że nie płaci alimentów na ich dziecko oraz twierdziła, że był wobec niej agresywny. Kobieta ujawniła też, że Komenda zmaga się z nowotworem.
W sądzie przedstawił, że ma nowotwór z przerzutami i brak szans. Nie chciałam mu niszczyć ostatnich dni życia, prosiłam go i błagałam tysiąc razy, żebyśmy się polubownie dogadali - pisała w swoim oświadczeniu.
Informacje o chorobie Tomasza potwierdził dziennikarz Grzegorz Głuszak, który nagłośnił jego sprawę.
Swoimi kanałami dowiedziałem się, że ma raka i przechodzi radioterapię - ujawnił w rozmowie z "Newsweekiem".
Komenda przez wiele miesięcy nie komentował tych doniesień. Teraz zdecydował się udzielić krótkiego wywiadu Ewie Wilczyńskiej, autorce książki "Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni miłoszyckiej". Potwierdza w nim, że poddał się leczeniu i informuje, że nowotwór jest w remisji.
Leczę się, jestem na chemii, włosy już mi odrosły. Żyję, z tym że był rak, teraz nie ma, ale nie wiadomo, czy znowu nie wróci. Do operacji się nie nadawał. Ciężko mam. Ciekawe, kiedy zrzucę w końcu ten krzyż, już należałoby mi się trochę spokoju - powiedział.
Trzymamy kciuki za powrót Tomasza do pełni sił.