Przed laty Tomasz Komenda został niesłusznie skazany przez sąd i spędził w więzieniu 18 lat. Obwiniono go o gwałt i morderstwo 15-letniej dziewczynki, którego się nie dopuścił. Niewinny Komenda wyszedł na wolność dopiero w maju 2018 r.
Wkrótce potem pojawił się pomysł sfilmowania jego szokującej historii. Na ekrany kin wchodzi właśnie film Sprawa Tomka Komendy, a niesłusznie oskarżony mężczyzna znów jest obiektem zainteresowania mediów. W rozmowie z Wirtualną Polską Komenda zdradził, jak wygląda jego obecne życie, powiedział też, jak wspomina lata spędzone w więzieniu.
Na początku wywiadu niesłusznie skazany wyznał, że pokrywające jego ciało tatuaże traktuje jak brudnopis: Na mnie tusz sprawdzali. Usunę je, jak tylko będę miał za co - mówi mężczyzna, który wciąż walczy o odszkodowanie od państwa.
Po 18 latach za kratkami Komenda nie ma złudzeń, jeśli chodzi o klimat panujący w więzieniu i charaktery osadzonych:
Za kratami nie ma dobrych ludzi. Samo zło tam jest. Tyle przemocy się tam widziało... Jak ja oglądam w telewizji, że więzień się nawraca, to przełączam na inny kanał, bo to bzdury są. Tak może powiedzieć tylko ktoś, kto nigdy nie był w więzieniu - mówi Komenda.
To rodzina mnie trzymała przy życiu. Nie było mi lekko. Trzy razy się wieszałem. Za każdym razem mnie odcinano. Ale widocznie tak miało być, żebym udowodnił swoją niewinność. Bo jakbym leżał dwa metry pod ziemią, to bym odszedł jako skazany, winny, który nie wytrzymał napięcia i odebrał sobie życie - dodaje.
Komenda zdradza też, że po wyjściu na wolność znalazł pracę w myjni samochodowej. Niestety, jego szef wykorzystywał to, że zatrudnił osobę, budzącą powszechne zainteresowanie.
Kiedy rozeszło się, gdzie pracuję, ludzie zaczęli tam masowo jeździć, żeby mnie zobaczyć. I jak się okazało, że przyciągam klientów, to nie wolno mi było zejść ze stanowiska, nawet żeby iść do łazienki. Musiałem się pytać pana kierownika, czy mogę zjeść śniadanie, zrobić sobie kawę, zapalić papierosa. Nic mi nie było wolno. Nieraz musiałem uciekać, żeby skoczyć do toalety, bo szef chciał, żebym przez dziesięć godzin był na swoim miejscu i pokazywał się ludziom. Inni mogli sobie schodzić ze stanowiska, kiedy chcieli, a ja musiałem się ze wszystkiego spowiadać. Często nie dostawałem zgody, na przykład, żeby iść po kawę. Tłumaczono mi, że jest za dużo pracy. Inni mogli bez problemu - wspomina Komenda.
Dziś mężczyzna walczy o odszkodowanie w wysokości niemal 19 milionów złotych, a u swojego boku ma partnerkę, z którą niebawem będzie miał dziecko.
Zostanę tatusiem. Będę miał syna. Za trzy miesiące wyjdzie na świat. Na premierze oświadczyłem się mojej dziewczynie. Było wielkie "bum". Kiedy jak nie teraz? Nie mam pieniędzy, ale spełniają się moje marzenia.
Zobacz też: Tomasz Komenda oświadczył się CIĘŻARNEJ ukochanej na premierze filmu o sobie samym (ZDJĘCIA)
Jak wyszedłem z więzienia, wszedłem na portal randkowy i poznałem dziewczynę, która też nie miała w życiu łatwo. Partner ją bił, uciekła od niego. Spotkała mnie i jesteśmy razem już półtora roku, a zaraz będziemy mieli Filipa. Jak się spotkaliśmy, to miałem coś w brzuchu. Ona jest młodsza dziesięć lat ode mnie. Wiem, że naprawdę się kochamy, że ona nie jest ze mną dlatego, że będę bogaty - mówi mężczyzna.
Niesłusznie skazany i osadzony na dwie dekady w więziennej celi, Komenda podkreśla, że zaczął nowe życie:
Nie można każdego dnia rozpamiętywać przeszłości. Tamte osiemnaście lat to już historia. Tego już nie ma. Jestem innym człowiekiem niż ten, którego zamknięto. Wtedy miałem 23 lata. Teraz mam 44. Patrzę na życie w zupełnie inny sposób, nie tylko przez odsiadkę - podkreśla.
Zamierzacie wybrać się do kin na Sprawę Tomka Komendy?