Tomasz Kot niewątpliwie należy do grona najbardziej cenionych polskich aktorów. 45-latek może pochwalić się występami nie tylko w uznanych rodzimych produkcjach, ale i tych zagranicznych. Jego talent doceniono bowiem w samym Hollywood.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kot co prawda nie zalicza się do tych znanych twarzy, które odhaczają kolejne eventy, podczas których z entuzjazmem opowiadają o sobie, ale zdarza mu się udzielić wywiadu. Ostatnio w rozmowie z "Newsweekiem" wrócił wspomnieniami do wyjątkowo odległych czasów, a mianowicie okresu, gdy to uczęszczał do niższego seminarium duchownego przy zakonie franciszkanów.
W seminarium panował straszny rygor, rano pobudka, gimnastyka, potem msza i szkoła. Do domu mogłem pójść raz w tygodniu. Można było zostać wyrzuconym za absolutne drobiazgi. I wyrzucano masowo. Pamiętam, że po czterech miesiącach odchodziłem jako 16., ale drugi z własnej woli - opowiadał Jackowi Tomczukowi.
Aktor zrezygnował z kapłaństwa i ostatecznie zdecydował się założyć rodzinę. Sfera duchowości jednak wciąż go interesowała. Gdy na świat miała przyjść jego córka Blanka, postanowił zagłębić się w świat filozofów.
Kiedy miałem zostać ojcem, rozmyślałem, że chcę być na tyle ogarnięty, żeby móc odpowiadać na trudne pytania, jakie niedługo usłyszę. Że może warto przeczytać Dawkinsa czy Hitchensa, żeby zrozumieć ateistów. Albo zobaczyć, co jest ciekawego w innych religiach - wyjaśnia.
Zobacz: Tomasz Kot promuje serial Netfliksa z 15-letnią CÓRKĄ. Blanka Kot idzie w ślady taty (ZDJĘCIA)
Tomasz wypowiedział się także na temat głośnej ostatnio apostazji:
Jeżeli ktoś potrzebuje dokonać apostazji, ja to rozumiem, ale sam nie mam takiej potrzeby - zdradza i dodaje: 25 lat temu w Krakowie większość moich koleżanek i kolegów ze studiów wierzyła papierowo, zresztą ja tak samo.
Jednocześnie podczas wywiadu nie szczędził gorzkich słów pod adresem kondycji polskiego kościoła:
Jeśli przyjąć, że cała Polska jedzie w pociągu, to wydaje się, że polski kler wysiadł z tego pociągu ze dwie dekady temu i nie zauważył, że on już dawno odjechał - podsumował krótko.
Przypominamy, że w kontekście wiary i religii Kot wypowiadał się też w udzielonym "Gazecie Wyborczej" w 2014 roku wywiadzie.
W życiu doświadczyłem tylko dwóch cudów - to dwoje moich dzieci. Kiedy rodzi się dziecko, nikt mi nie przetłumaczy - a stoją za tym teologiczne wywody - że ten piękny niemowlak ma grzech pierworodny, czyli jest w jakimś sensie s*ieprzony i trzeba go ochrzcić, żeby ten grzech zmyć. Kurde, nie potrafię tego przyjąć. W związku z tym wysiadam z tego systemu - mówił wtedy.
Trafne spostrzeżenia?