Tomasz Kot od lat doceniany jest za swoją pracę, a na jego talencie poznali się już nie tylko polscy producenci, ale i ci zagraniczni. Aktor niechętnie opowiada o swoim życiu prywatnym, choć co jakiś czas robi pewne wyjątki. Niedawno w rozmowie z "Newsweekiem" wyjawił nawet, że uczęszczał do niższego seminarium duchownego przy zakonie franciszkanów.
W seminarium panował straszny rygor, rano pobudka, gimnastyka, potem msza i szkoła. Do domu mogłem pójść raz w tygodniu. Można było zostać wyrzuconym za absolutne drobiazgi. I wyrzucano masowo. Pamiętam, że po czterech miesiącach odchodziłem jako 16., ale drugi z własnej woli - mówił w rozmowie z Jackiem Tomczukiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mimo że Kot zrezygnował z kapłaństwa i założył rodzinę, to temat duchowości pozostał mu bliski. Zdradził między innymi, że tuż przed tym, jak miał zostać ojcem, zapragnął zgłębić dzieła Dawkinsa czy Hitchensa, by zrozumieć ateistów i potrafić odpowiadać na trudne pytania, które mogłyby paść z ust jego dzieci. Sam przyznał również, że mimo iż kondycja polskiego kleru nie jest najlepsza, to sam nie ma potrzeby dokonywać apostazji.
Jeśli przyjąć, że cała Polska jedzie w pociągu, to wydaje się, że polski kler wysiadł z tego pociągu ze dwie dekady temu i nie zauważył, że on już dawno odjechał - opowiadał.
Tym razem zapytaliśmy Tomasz Kota, jak wspomina pobyt w seminarium. Aktor odpowiedział wymijająco.
To jest przepiękny początek do fajnej dyskusji na temat tego, jak można sprzedać rozmowę np. promującą do "Dżentelmenów". W nagłówku mamy bardzo dużo antyklerykalnych rzeczy itd. i wszyscy o tym mówią, a pamiętam, że to był wycinek trzygodzinnej rozmowy, więc bardzo ciężko mi się określić - stwierdził w rozmowie z Pudelkiem.
Artysta zapytany o to, czy ma kontakt z kolegami z tamtych czasów - zaprzeczył, tłumacząc, że niektóre relacje po prostu się rozmywają.
Ja w tym samym wywiadzie powiedziałem, że święcenia otrzymał może jeden chłopak, także ciężko utrzymywać (kontakty - red.). Tak samo można zadać pytanie: "Jak duży kontakt ma się ze swoją pierwszą klasą w liceum?". To jest ten moment, mówimy tu o 15-latku, nie mam, nie dlatego, że doszło do jakiejś świętej wojny, po prostu się drogi rozchodzą. Dzisiaj nie potrafię powiedzieć, jakie były nazwiska w mojej podstawówce, nie wiem, pewnie nie pamiętam niektórych nazwisk z mojego liceum. (...) Wydaje mi się, że jest to absolutnie normalne, tak to wygląda - opowiadał w rozmowie z Pudelkiem.
Zobaczcie całą rozmowę z Tomaszem Kotem.