Tomasz Lis w ostatnich latach nie mógł liczyć na zbyt przychylną prasę. W 2022 roku dziennikarz musiał pożegnać się z posadą redaktora naczelnego "Newsweeka", a niedługo później mediami wstrząsnęła "afera mobbingowa". Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski dotarł bowiem do kilkudziesięciu pracowników, którzy przyznali, że zachowania Lisa "mogły mieć cechy mobbingu".
Mimo że Tomasz Lis dość rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym, to zrobił pewien wyjątek w podcaście Żurnalisty. W rozmowie odniósł się między innymi do wywiadu Rusin, którego udzieliła "Twojemu Stylowi" wiele lat temu i w którym to mówiła, że nie podoba jej się tradycyjny podział ról, według którego to żona gotuje obiady, a mąż zarabia. Ta wzmianka najwidoczniej odblokowała pewne wspomnienia u Lisa, bo wyznał, że on w trakcie ich małżeństwa obiady... jadał w stołówce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tomasz Lis ubolewa, że podczas małżeństwa z Kingą Rusin jadał obiady w stołówce
Byłoby błędem taktycznym i strategicznym, gdybym publicznie wchodził z Kingą w polemiki, ale nie mogę nie zauważyć, że jednak przez siedem lat życia obiady jadłem zawsze w stołówce, poza weekendami. A w weekendy jedliśmy razem w restauracjach - mówił.
Kinga Rusin czas małżeństwa wspominała jednak nieco inaczej. W 2010 roku na rynku pojawiła się książka "Co z tym życiem", będąca zbiorem rozmów Kingi Rusin i Małgorzaty Ohme. Przy okazji publikacji dziennikarka udzieliła wywiadu "Twojemu Stylowi", w którym to wspominała małżeństwo z Lisem.
Tak Kinga Rusin wspominała małżeństwo z Tomaszem Lisem wiele lat temu
Gdy zostałam sama z dziećmi, całkiem dobrze działała moja agencja PR. Robiliśmy imprezy dla firm. Ja tej pracy nie doceniałam, mąż wpoił mi, że to mało ważne... [Ważny był] dom. Żeby było czysto, żeby z obiadem zdążyć i zakupy po drodze, jogurt truskawkowy i kabanosy, bo się skończyły. Więc wprawdzie mam firmę na drugim końcu miasta, ale ja ten obiad wydam, posprzątam, a potem jeszcze raz pojadę dokończyć pracę. A ta praca, taka z doskoku, dawała efekty - mówiła.
Dalej Kinga przyznała, że w małżeństwie czuła się "niewystarczającą dobrą matką, żoną, kochanką".
Byłam czterodaniową gospodynią domową, wydawało mi się, że odgrzewanie zupy ambitnej kobiecie nie przystoi. Więc teraz, gdy raz jest w domu obiad, a innym razem gołąbki ze słoika, też czuję się winna. Ale coraz mniej - opowiadała.
Myślicie, że Kinga teraz odniesie się do słów byłego męża?