W ubiegłym tygodniu aktorka Anna Paliga zamieściła na Facebooku długi wpis, w którym oskarżyła wykładowców Łódzkiej Szkoły Filmowej o przemoc psychiczną i fizyczną. 24-latka opisała przykłady nadużyć, do jakich miało dochodzić na prestiżowej uczelni. Wymienia wśród nich m.in. wyzywanie, poniżanie, bicie po twarzy, rzucanie krzesłem w studentów oraz przymuszanie do rozbierania się pod groźbą wyrzucenia ze szkoły.
Przypomnijmy: Aktorka oskarża łódzką "filmówkę" o PRZEMOC! "Rektor nazywał mnie PIE*DOLONĄ SZMATĄ I KU*WĄ"
Wpis Paligi uruchomił lawinę - kolejni absolwenci i absolwentki szkół filmowych podzielili się swoimi historiami, z których wynika, że przemoc w tym środowisku jest problemem powszechnym, od lat zamiatanym pod dywan.
Jednym z aktorów, którzy zabrali głos, jest Dawid Ogrodnik, który w czasie studiów na krakowskiej PWST miał doświadczyć przemocy ze strony jednej z wykładowczyń, Beaty Fudalej. Inna aktorka, Alina Czyżewska, także twierdzi, że Fudalej znęcała się fizyczne i psychicznie nad uczniami.
Niejako "w obronie" Beaty Fudalej postanowił stanąć Tomasz Raczek. Na Facebooku krytyk filmowy zamieścił wpis, w którym przekonuje, że wykładowczyni "ciekawie mówi o uczeniu aktorstwa" w wywiadzie z 2018 roku.
Ten zawód nie jest dla strachliwych. W domu mi mówili: "nie potrafisz, nie pchaj się na afisz". (...) Krakowska szkoła zakłada formowanie pewnej osobowości. (...) Ja muszę wypuścić studenta, który ma narzędzia (...). Czy się mnie boją? Nie wiem - stwierdza wykładowczyni.
Fudalej w wywiadzie wspomina, jak na studiach sama doznawała przemocy ze strony wykładowców, jednak najwyraźniej wypiera ten fakt, mówiąc o swoich profesorach z ogromnym podziwem.
Tak strasznie baliśmy się pani profesor Ewy Lasek, że wkładaliśmy w mechanizm windy buty, żeby się zablokował i żeby nie dotarła. Leciały w nas krzesła, popielniczki, ale wiedzieliśmy, że robi to z miłości... - przekonuje aktorka.
Raczek napisał, że aby zrozumieć, o czym mówi Fudalej, trzeba obejrzeć takie filmy, jak Whiplash czy Pianistka. Przypomnijmy zatem, że bohaterką Pianistki jest nauczycielka gry na fortepianie o skłonnościach sadomasochistycznych. Z kolei Whiplash opowiada historię młodego perkusisty, nad którym nauczyciel znęca się do tego stopnia, że chłopak o mało nie ginie w wypadku, a i tak poturbowany wbiega na scenę, aby nie zawieść profesora.
Czy w ten sposób Raczek sugeruje, że nie da się wykształcić zdolnego artysty, nie doprowadzając go na skraj wytrzymałości psychicznej, a nawet fizycznej? W komentarzach internauci nie zgadzają się z takim założeniem.
"Przemoc nazywana "metodą", "techniką", "inicjacją" czy "hartowaniem" to nadal po prostu przemoc. I jeśli pani profesor nie ma świadomości, że jej zachowania to przemoc, to ma po prostu poważny problem", "Jestem w lekkim szoku. Każdy przemocowiec ma zawsze wiele powodów, żeby uzasadnić swoją agresję", "Panie Tomku, jest Pan wrażliwym człowiekiem, skąd u Pana ten syndrom sztokholmski?", "Proszę, niech Pan się nie okaże dziadersem... Co ma wspólnego przygotowana, kontrolowana gadka z gnębieniem i poniżaniem studentów?", "Panie Tomaszu, naprawdę? Na tę chwilę zrozumiałam, że Pan "usprawiedliwia" jej metody. Czy o to Panu chodziło?" - pytają z niedowierzaniem komentujący.
Chodziło mi o to, żeby zrozumieć działanie drugiej strony. Poznać ją - broni się Raczek.
"Rozumiecie"?
Pudelek ma własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!