Śmiało można uznać, że Tomasz Raczek to mężczyzna-instytucja. Przez dekady pracy z niemal każdym medium na rynku prasowym wypracował sobie pozycję surowego, acz sprawiedliwego krytyka. Lata temu kontrowersje budziło jednak jego życie prywatne, ale i z tych plotek wybrnął z klasą, dokonując coming outu w przedmowie do książki swojego wieloletniego partnera, Marcina Szczygielskiego.
Ton łagodnej obietnicy szczęścia, jaki się w [książce] pojawia, jest dla mnie powodem do osobistej radości. Wszak od piętnastu prawie lat jestem życiowym partnerem Autora - napisał wówczas.
Tomasz Raczek niezwykle rzadko opisuje swoją prywatność, chociaż niedawno trochę się to zmieniło. Krytyk prowadzi bowiem popularny kanał na YouTubie, gdzie czasem dzieli się z widzami wspomnieniami i anegdotami, także tymi dość intymnymi. W jednym z ostatnich odcinków dość niespodziewanie opowiedział o... aborcji, której dokonała jego ówczesna partnerka. Wydarzenia rozgrywały się w czasach studenckich Raczka, zatem ponad 40 lat temu, gdy aborcji można było dokonać do 12. tygodnia ciąży. O historię z przeszłości zapytała krytyka Paulina Socha-Jakubowska z tygodnika "Wprost".
Chciałabym na moment wrócić do tego, co powiedział pan o pamięci, że ta czasem wyrzuca niektóre rzeczy. Ale są też takie, których pewnie nie da się usunąć. W jednym z odcinków swojego programu na YouTube, opowiedział pan fragment przejmującej historii. O studiach, okresie poszukiwań tego, co w życiu ekscytujące. I o tym, że nagle - mając 19 czy 20 lat - usłyszał pan: "Będziemy mieli dziecko". "I to szaleństwo w głowie, histeria, >>ale jak to<<, co z życiem, z planami... I czy ja chcę pójść tą drogą, czy ja chcę być właśnie z tą osobą resztę życia? Jak to się mogło stać?" – powiedział pan, dodając, że to był moment dramatycznej decyzji i od tamtej pory zadaje pan sobie pytanie, a co by było, gdyby pan wtedy "wybrał inaczej, gdyby się udało, gdyby to dziecko się urodziło, gdyby miało dzisiaj 40 lat..."
Powiedziałem wtedy tyle, ile chciałem powiedzieć - odparł na to lakonicznie Tomasz Raczek i przyznał, że "to dla niego bardzo ważny temat i właśnie dlatego nie chce go traktować pobieżnie". Krytyk uściślił, że zapewne historia znajdzie się w jego autobiograficznej książce, do napisania której powoli się przygotowuje. Historie opowiadane po recenzjach filmów mają mu właśnie pomóc w porządkowaniu wspomnień, także tych trudnych.
Mimo to poruszająca historia sprowokowała dziennikarkę do zapytania Tomasza Raczka, jakie poglądy ma na aborcję w ogóle. Krytyk wymijająco odparł, że nie chce zostać przypisany "lewicy czy prawicy", bo ma na tyle złożone poglądy i tak dużo wątpliwości w tej sprawie, że nie chce opowiadać się po żadnej ze stron. Trzeba przyznać, że to nietypowo rozsądne i zachowawcze wyznanie jak na osobę publiczną.
I gdy przez Polskę przetaczała się dyskusja o prawie aborcyjnym – nie korciło pana, by zabrać głos? - pyta Paulina Socha-Jakubowska.
Nie. Zabrałem wtedy głos w moich prywatnych rozmowach i zrozumiałem, że mój głos jest tak odmienny, tak bardzo nie do użycia w tej dyskusji, że dla dobra sprawy powinien zostać moim odrębnym głosem osobistym - odpowiedział Tomasz Raczek.
Krytyk podkreślił w rozmowie, że nie jest przeciwnikiem aborcji na żądanie, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, jaką wagę taki zabieg odgrywa w życiu niedoszłych rodziców.
(...) Właśnie na tym rzecz polega, że nie jestem przeciwnikiem aborcji, ale jednocześnie to nie oznacza, że nie mam wątpliwości co do jej znaczenia dla ludzkiego życia – i nie mam tu na myśli płodu, tylko niedoszłych rodziców - wyjaśnił. Jednak na pewno nie uważam, że aborcji należy zakazywać, bo takie jest przekonanie władzy świeckiej czy kościelnej. To sprawa osobista, a nie państwowa. Jestem zwolennikiem wolności i uważam, że każdy człowiek ma prawo zarządzać swoim życiem według własnych odczuć i własnej moralności.
Co myślicie o tym druzgocącym wyznaniu? Przypomnijmy, że sześć lat temu Tomasz Raczek wziął udział w kampanii "Ratujmy kobiety", w której apelował między innymi o dostęp do edukacji seksualnej i legalnej aborcji: Kampania "Ratujmy Kobiety": "42 miliony kobiet na świecie co roku przerywa niechcianą ciążę. W Polsce robią to nielegalnie!"