Tomasz Sekielski od kilku lat walczy z otyłością. Dziennikarz ważył 185 kilogramów. Jakiś czas temu poddał się operacji zmniejszenia żołądka.
Przypomnijmy: Tomasz Sekielski poddał się operacji zmniejszenia żołądka. Pokazał nagranie ze szpitala (WIDEO)
Ostatnio Sekielski był gościem Michała Figurskiego w programie NieZŁY pacjent na antenie Radia Zet, gdzie po raz kolejny opowiedział o swoich zmaganiach z otyłością.
"Ja zajadałem po prostu stres. Nieregularnie odżywianie się, mało ruchu - takiego, który by rzeczywiście spalał energię, którą pochłaniałem w pożywieniu" - mówi o przyczynach swojej otyłości.
Tomasz opowiada, że stosował rozmaite diety, po których zawsze następował u niego efekt jojo.
"Byłem u dietetyków, byłem u lekarzy. Zabieg to nie był mój pierwszy wybór. Wcześniej próbowałem rozmaitych diet, i tych zdrowych, i tych uznawanych za niezdrowe. Mógłbym napisać o nich książkę. Gdy wyniki badań zaczęły dramatycznie się pogarszać, uznałem, że nie ma się co oszukiwać, że sam sobie dam radę, że poradzę sobie bez ingerencji chirurgicznej. Dzisiaj żałuję, że zwlekałem z tą decyzją o parę lat za długo" - przyznaje.
Sekielski wspomina czas, gdy zaczął drastycznie przybierać na wadze.
"Człowiek, który zaczyna tyć, oczywiście się tego wstydzi. Zamykałem się w domu, unikałem spotkań towarzyskich, czułem się źle. Wracałem z pracy do domu z postanowieniem, że muszę coś z tym zrobić, ale sięgałem po jedzenie. Jak alkoholik"- mówi.
Sekielski ocenia, że operacja zmniejszenia żołądka to "zabieg ratujący życie", ale podkreśla, że sam zabieg nie wystarczy.
"Po zabiegu pacjent musi przestrzegać bardzo rygorystycznych zaleceń lekarza i musi wprowadzić nowe nawyki żywieniowe - ja to wszystko robię. Musi się też zacząć się ruszać. Zabieg to bardzo ważny, ale pierwszy krok na drodze do wyleczenia otyłości" - zaznacza.
Dziennikarz dodaje, że w swoich zmaganiach może liczyć na wsparcie bliskich - żony i dzieci. Cieszą go też reakcje ludzi na jego odchudzoną sylwetkę, jednak podkreśla, że przed nim jeszcze długa droga: "Dostaję już miłe sygnały, że ludzie widzą, że jest mnie mniej. Mówię: "Dziękuję bardzo, ale jestem jeszcze w połowie dystansu, więc nie przyjmuję ostatecznych gratulacji"".