Tomasz Sekielski to wielokrotnie nagradzany dziennikarz i autor filmów dokumentalnych oraz reportaży telewizyjnych, którymi poruszył całą Polskę i wywołał ogólnokrajową dyskusję. O 48-latku było głośno także za sprawą jego zwycięskiej walki z otyłością. Dzięki zmianie nawyków żywieniowych i operacji zmniejszenia żołądka udało mu się zrzucić około stu (!) kilogramów.
Ostatnio Sekielski zgodził się udzielić szczerego wywiadu byłej koleżance z pracy, Martynie Wojciechowskiej. Rozmowa ukazała się na kanale youtubowym celebrytki, DALEJ i oscylowała wokół batalii dziennikarza z otyłością i towarzyszących jej przeciwności losu, z którymi musiał się zmierzyć.
Tomasz nie ukrywa, że to głównie praca dostarcza mu stresu, który przez lata próbował rozładować kompulsywnym objadaniem się.
Mam takie poczucie, że zrobiłem sporo fajnych, wartościowych rzeczy - zaczął Sekielski. Natomiast życiowo to było strasznie destrukcyjne. Wiesz, na wielu poziomach; zdrowotnych, psychicznych... To, że ja się doprowadziłem w pewnym momencie do stanu 200 kilogramów żywej wagi, to... To, że lubię jedzenie, to lubię jedzenie, ale to jedzenie to było obżarstwo. To było odreagowywaniem stresu. Im wyżej się wchodzi, to po pierwsze - szuka się kolejnego szczytu do zdobycia, a po drugie - jest wielu chętnych, którzy chcą cię ściągnąć w dół. Jest cały czas presja i oczekiwania.
Praca na najwyższych obrotach i zajadanie stresów poskutkowały poważnymi problemami zdrowotnymi, zarówno w sferze fizycznej, jak i psychicznej. Dziennikarz nie ukrywa, że w pewnym momencie jego sytuacja stała się naprawdę dramatyczna. Szczęśliwie Tomasz mógł liczyć na wsparcie małżonki, Anny, która trwała u jego boku na dobre i na złe.
Ja miałem szczęście, że znalazła mnie moja żona i sobie mnie wybrała, "przygarnęła" - ciągnął. Spotkałem człowieka na swojej drodze, z którym się dogaduję, na którego mogę liczyć w każdej sytuacji, i który był dla mnie podporą w sytuacjach, w których łapałem doła i kiedy nic mi się nie chciało. Takie momenty też były. Zdarzało mi się po tygodniu zapie*dolu, w piątek wieczorem jakby mi ktoś wtyczkę z prądem wypiął. W piątek się kładłem do łóżka i wstawałem w poniedziałek rano dopiero. Miałem duże szczęście, że spotkałem Anię, że dzięki temu mam rodzinę, mam dzieciaki i że to funkcjonuje. To jest bardzo wielka jej zasługa. Nie byłbym teraz w miejscu, w którym jestem gdyby nie Ania.
Czy kompulsywne jedzenie było formą rozładowywania stresu? - dopytywała Wojciechowska. Czy było to uzależnienie i, zamiast wódy, sięgałeś po jedzenie?
Oczywiście - przytaknął. Martyna, żeby było jasne: zdarzało mi się też pić i to niemało, natomiast jedzenie było głównym problemem. Ludzie nie rozumieją tego, ale to jest tak jakby alkoholikowi powiedzieć: "Przestań pić" (...) Jak się doprowadziłem do ekstremalnego stanu, lekarz mi mówił: "Panie Tomku, ale pan w każdej chwili może umrzeć. Pan musi przejść na dietę, musi pan ograniczyć". Ja to wiedziałem, otwierając lodówę i wpieprzając w środku nocy jakieś nieprawdopodobne ilości tego jedzenia, ja wiedziałem że wyrządzam sobie krzywdę. Co więcej, kończąc to jedzenie, ja się bałem, że się już nie obudzę - dodał.
Sekielski przyznał, że w podjęciu radykalnych kroków pomogła mu znajoma. Przedstawiła mu ona mroczną wizję tego, jak mógłby dalej potoczyć się jego los, gdyby nie wziął się w końcu w garść. To właśnie wtedy dziennikarz znalazł w sobie na tyle samozaparcia, by pozbyć się destrukcyjnych nawyków i zmienić swoje życie.
Nie strach o własne życie, bo gdyby to był strach o własne życie, to dużo wcześniej bym wcisnął hamulec i to by się zmieniło - stwierdził. Henryka Krzywonos siadła kiedyś ze mną i mówi: "Słuchaj Tomek, jak ty padniesz kiedyś na ten zawał, to pół biedy. Umrzesz, twoja żona nie będzie miała problemu i nie będzie musiała się martwić o ciebie, znajdzie sobie nowego faceta. Będzie po tobie i spokój, ale wyobraź sobie, ze ty możesz nie umrzeć, tylko dostać wylewu i będziesz leżał jak taki wieloryb bezwładnie, a ta twoja Ania będzie cię próbowała przewrócić z boku na bok i ona nawet nie będzie miała siły".
Dzięki rozmowie z Krzywonos dziennikarz powoli rozpoczął walkę o swoje zdrowie. Jesteście pod wrażeniem jego samozaparcia?