Od kilku tygodni emitowana jest nowa edycja "Top Model". Producenci programu, który doczekał się już 12. sezonu, dwoją się i troją, by zapewnić widzom moc atrakcji. Nie brakuje w związku z tym emocji, dram i zaskakujących zwrotów akcji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ostatnim odcinku "Top Model" uczestników odwiedzili bliscy, którzy mieli okazję wziąć udział we wspólnej sesji z uczestnikami. Niestety, ku zdziwieniu widzów, do Tadeusza Mikołajczaka nikt nie przyjechał.
Nie mam nikogo bliskiego, kto mógłby przyjechać. Są rodzice biologiczni, ale jak nie ma z nimi kontaktu od początku, to nie ma się z nimi żadnych więzi, relacji. Babcia nie mogła przyjechać ze względów zdrowotnych, jest w domu opieki - tłumaczył w programie.
Całe szczęście wspaniałomyślna Ewa Chodakowska postanowiła "zlitować się" nad aspirującym modelem i zaproponowała, że zapozuje z nim do zdjęć.
Zobacz też: "Top Model". W sieci wrze po werdykcie jurorów: "PORAŻKA. Co się dzieje z tym programem?!"
Uczestnik "Top Model" ujawnia prawdę o ostatnim odcinku
Jak się jednak okazuje, sytuacja wyglądała zgoła inaczej, niż pokazano to w odcinku. Przedstawić prawdziwą wersję wydarzeń zdecydował się sam Tadek. W niedzielę mężczyzna zareagował na liczne komentarze, w których internauci dopytywali o to, dlaczego w programie nie odwiedziła go jego partnerka Zofia.
Sporo pytań jest w komentarzach, dlaczego nie pojawiła się moja dziewczyna, o której tak ciepło mówiłem, więc zajmę Wam chwilę. (...) - zaczął na Instastories, następnie przechodząc do sedna:
Od początku Zosia dawała swoją dostępność na taką sesję, rozmowy, spotkania, więc kontakt do Zosi był, tylko nie było poinformowania o sesji. W ciągu tych nagrywek, jak dowiedziałem się, że Zosia jest bezpieczna i nic się jej nie stało - bo taka była moja pierwsza myśl, jak nie przyjechała - to od razu uświadomiłem sobie, że jest to napisany scenariusz i wypadło na mnie - mówi, dając do zrozumienia, że padł ofiarą programowego scenariusza.
Mikołajczak zaznaczył, że rozumie, jak działa telewizja, dlatego nie robił scen, jednak komentarze, które zaczęły pojawiać się po odcinku, nieco go przytłoczyły.
I w sumie okej, przyjąłem to, nie robiłem żadnych płaczów, dram i innych akcji. Być może było to oczekiwane... Ale jak jesteś czegoś świadomy i to przewidujesz, to emocje nie biorą góry i jesteś spokojniejszy. Są decyzje, na które my jako uczestnicy nie mamy wpływu i okej. Wiedzieliśmy, że idąc do programu, nie jesteś niezależny i na twoją osobę jest napisany scenariusz. To jest kwintesencja i przekaz, żeby mieć to z tyłu głowy, że ocenianie do osób, które widzisz tylko w telewizji, które są kreowane przez innych, którzy działają według scenariusza i założeń, to wtedy twój pogląd jest mocno zawężony i nakierunkowany. Nie jest to twoja opinia. (...) Po to są programy, chcemy się rozerwać, chcemy zobaczyć emocje... Ale mówię ogólnie, na przyszłość, żeby się tym nie kierować - zwraca się do obserwatorów.
Tadeusz z "Top Model" zarzuca produkcji manipulację
Dalej pisze wprost o "manipulacji" i nazywa zabieg produkcji "nietaktownym".
Dodam jeszcze, że moja sytuacja rodzinna od początku była znana. Nie kryłem tego, że nie mam kontaktu z rodzicami, a dalsza rodzina nawet nie wiedziała, że poszedłem do programu. Sprytne zmanipulowanie i wybranie mnie jako uczestnika, do którego nie przyjedzie najbliższa osoba, mimo iż kontakt był, uważam za mocno nietaktowne - ocenia smutno i zwraca uwagę na to, że, o ironio, odcinek poświęcony był m.in. zdrowiu psychicznemu.
Jeszcze bardziej boli fakt, że w tym samym odcinku poruszany był temat zdrowia psychicznego i komfortu jednostki w społeczeństwie. Pamiętajmy o tym, że wszyscy jesteśmy zdolni do wrażliwości, a nadużywanie tego w jakichkolwiek sytuacjach to zachowanie nieetyczne.
Myślicie, że produkcja "Top Model" ustosunkuje się do słów Tadeusza?
Twoja opinia jest dla nas ważna. Wypełnij ankietę i wypowiedz się już dziś.