Pierwszym zdaniem najnowszego odcinka Top Model była komercyjna sesja zdjęciowa dla popularnego sklepu odzieżowego. Uczestnicy musieli pracować w parach. Na wykonanie jak największej liczby nadających się do wykorzystania zdjęć mieli jedynie 20 minut.
Nienawidzę rywalizacji, nienawidzę spierania się, kto jest lepszy - wyznała przed kamerami przejęta Maja.
Sparowani Michał i Mariusz skorzystali z okazji, aby ponabijać się nieco z Ernesta.
Ernest to taka osoba, której żart trzeba opowiedzieć dwa trzy razy i na koniec trzeba jej powiedzieć, że to jest żart, bo inaczej weźmie to do siebie - powiedział o 20-latku zwycięzca poprzedniego odcinka.
Ernest nie tylko nie potrafił zrozumieć żartów chłopaków, ale też nie był w stanie odnaleźć się w zadaniu. Towarzyszył mu przy nim Dominic.
Tym razem zaskakująco skuteczna okazała się zdobywczyni złotego biletu - Weronika.
Gdzieś tam brakło pieniędzy, przyszłam tutaj, żeby sobie ułatwić sytuację - przyznała otwarcie. - Daję sobie radę z tym, że mogę być lepsza i mogę przepracować to, co mi nie wychodzi. (…) Chyba jestem gotowa na ten świat, bo ekscytuję się tym mocno.
Ostatecznie to właśnie praca Weroniki została najbardziej doceniona i nagrodzona prawdziwą sesją dla sponsora. Spośród grupy chłopaków jury wyróżniło natomiast Dominika.
Podczas kolejnego wyzwania uczestnicy musieli wykazać się fantazją przy projektowaniu spektakularnego makijażu, w którego stworzeniu pomagali im jednak profesjonaliści. Zadanie wyjątkowo nie przypadło do gustu Mariuszowi.
Nie mam pomysłu ani ochoty tego robić, to jest abstrakcja dla mnie, żebym sobie robił make-up teraz - oburzał się 25-letni naukowiec z Pomorza. - Ostatni raz byłem pomalowany gdy byłem malutki i ciocia z mamą chciały sobie zrobić ze mnie żarty i zrobić ze mnie kobietę.
Przypomnijmy: "Top Model". Mikołaj Śmieszek do Anny Lewandowskiej: "Gdybym bronił w Bundeslidze, to Robert by tyle nie nastrzelał"
Chwile spędzone przed lustrem zainspirowały Ernesta do wyjawienia kilku mrocznych sekretów ze swojej przeszłości.
Czasami robiłem rzeczy nie do końca dobre, jakieś używki były, coś, ale wyrwałem się z tego, stwierdziłem, że nie chcę iść tą drogą, pomyślałem o moim ojcu, który poszedł do więzienia. Nie chciałem powtórzyć jego błędu.
Nagroda za najlepiej wykonane zadanie powędrowała koniec końców do Patrycji.
Ostatnia sesja tego odcinka odbyła się w Muzeum Narodowym w Warszawie. Aspirujący modele musieli wcielić się w postaci przedstawione na słynnych obrazach, pozując jednocześnie na ich tle.
Wczułem się w króla Augusta. Chciałem zajrzeć w przyszłość i poczuć tę świadomość, że za chwilę utracę Polskę - inspirował się swoim bohaterem Ernest.
Patrycja martwiła się natomiast, że jest zbyt młoda i piękna, żeby wcielić się w słynną Pomarańczarkę. Dominic tak bardzo starał się dobrze wypaść w roli Adama Mickiewicza, że zaczął nawet zapamiętywać jego słynną Inwokację z Pana Tadeusza.
Dzień później wszyscy uczestnicy stanęli przed obliczem jurorów.
Miała wyjść młoda mama z różą, a wyszedł bobasek ze śliniaczkiem, takie zdjęcia pokazują, że możesz nie odnaleźć się w wielkiej modzie - skrytykował Karolinę Marcin Tyszka.
Fotograf nie miał też zbyt wiele dobrego do powiedzenia o pracy Ernesta.
Ja tu bardziej widzę Karla Lagerfelda [niż Stanisława Augusta] - stwierdził.
W odpowiedzi Joanna Krupa wtrąciła, że Karl Lagerfeld chciałby tak wyglądać, ale "już dla niego za późno".
Słowa krytyki doprowadziły młodego przystojniaka do płaczu. Udało mu się jednak wstrzymać łzy do momentu wejścia za kulisy.
Główna nagroda odcinka w postaci sesji zdjęciowej dla Vogue'a powędrowała na ręce Mikołaja Śmieszka. Z programem musiało pożegnać się aż dwóch uczestników. Wybór padł na Karolinę i Mariusza.
Jesteście usatysfakcjonowani takim obrotem spraw?