W poniedziałek wieczorem rozpoczął się Top of the Top Sopot Festival 2024. Nieoficjalnie przyjmuje się, że tak jak festiwal w Opolu uznawany jest za muzyczny początek wakacji, tak show w Operze Leśnej stanowi zwiastun końca lata. Jak TVN zorganizował to tym razem? Niestety, "Gorączka sopockiej nocy", otwierająca czterodniowe wydarzenie, była raczej "letnia".
Imprezowy wujek oraz przebojowa ciotka, czyli Dorota Wellman i Marcin w roli prowadzących
Pierwszy dzień festiwalu poprowadzili Marcin Prokop i Dorota Wellman - w tym przypadku wszystko się zgadzało. Telewizyjne małżeństwo było chyba najlepszym aspektem poniedziałkowego koncertu. Wcielenie się w role imprezowego wujka i przebojowej ciotki stanowiło strzał w dziesiątkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odziana w czerwoną suknię do ziemi Dorota rzucała sarkastycznymi żartami i "wyłudzała" pieniądze od publiczności, zaznaczając przy tym składkowy charakter "domówki". Z kolei Marcin, jak zwykle, nie szczędził dwuznacznych sugestii, czarując kogo się da. Być może dla niektórych duet wypadł zbyt przaśnie, ale przynajmniej "było z jajem".
Największe gwiazdy Top of the Top Sopot Festival niczym nie zachwyciły
Jeśli chodzi o najważniejszy aspekt festiwalu, którym była część muzyczna, to jak można było się spodziewać: szału nie było. Co prawda pierwszego dnia były występy gorsze i lepsze. Ubiegłoroczny zwycięzca Bursztynowego Słowika, Kwiat Jabłoni, rozpoczął koncert w dobrym stylu, prezentując bajkowe piosenki, które z pewnością rozruszały publiczność. Jednak czar szybko prysł, gdy na scenę wkroczył Enej po bałkańsku.
Nie macie wrażenia, że gdy jakakolwiek stacja telewizyjna organizuje festiwal, wciska do repertuaru zespół wykreowany przez Polsat, który do znudzenia odśpiewuje te same radiowe piosenki? Tak też było tym razem - zwyczajna powtórka z ubiegłych lat. Podczas Top of the Top Sopot Festival nie popisał się również Robert Gawliński. Czapki z głów za występ na żywo, ale wobec tego fałszowania nie da się być obojętnym. Wilk wył niemiłosiernie...
ZOBACZ: Internauci MIAŻDZĄ występ Roberta Gawlińskiego na festiwalu w Sopocie: "DRAMAT. Ev'ry night 2.0"
Szansę na obronienie honoru polskiej sceny rockowej XX wieku miał Janusz Panasewicz i chyba mu się udało. Lady Pank porwał tłum, który popisał się znajomością kultowych tekstów. Wokalista zaśpiewał bezbłędnie, tylko że jego usta zdawały się być "niezsynchronizowane" z tym, co słyszeliśmy. Być może to kwestia techniczna, być może playback. Prawdę znają tylko nieliczni.
Artyści młodego pokolenia nadzieją festiwali? Sarsa, Bovska i Lanberry dały czadu
Pozytywnym zaskoczeniem okazały się artyści młodego pokolenia. Na wyróżnienie z pewnością zasługuje Sarsa, która razem z Kęmpińskim Kowalonkiem zapewniła powiew świeżości i dała świetne show, nie kryjąc przy tym emocji związanych ze scenicznym powrotem.
Sopot, tak bardzo mi było tęskno do was. Cześć! Jesteście tam czy nie? Cieszę się, że tu wracam! - zwróciła się do publiczności.
Podobne wrażenia można było także odnieść podczas występu Lanberry i Bovskiej. Piosenkarki stworzyły świetny duet, który tryskał energią, a dynamiczna choreografia była tego idealnym dopełnieniem. Niemniej niekwestionowaną gwiazdą wieczoru została Sylwia Grzeszczak, która urzekła swoim nieskazitelnym głosem. Krótko mówiąc, dziewczyny dały czadu.
Pierwszy dzień festiwalu w Sopocie był po prostu przeciętny
Skoro część artystyczna wypadła "tak sobie", to czy chociaż organizacja i kwestie techniczne były bez zarzutu? Choć pierwszego dnia festiwalu obyło się bez wpadek, to zdaniem niektórych problem stanowiło nagłośnienie. Występy nie brzmiały perfekcyjnie, co chyba nie jest cechą charakterystyczną dla "scenografii na światowym poziomie", którą tak szczycił się TVN.
ZOBACZ TAKŻE: Top of the Top Sopot Festival 2024. Widzowie narzekają na dźwięk: "Nie da się słuchać! AMATORSZCZYZNA"
Podsumowując, pierwszy dzień Top of the Top Sopot Festival 2024 nie był niczym nowym ani tym bardziej spektakularnym. "Gorączkę sopockiej nocy" można raczej uznać za przeciętną. Nieudane występy i osłuchane piosenki położyły się cieniem na nieprzeciętnych wykonach muzyków młodego pokolenia. Dotrwanie do końca umożliwili tylko rewelacyjni prowadzący. Zobaczymy, co przyniosą kolejne koncerty, oby było lepiej...