O tragedii zrobiło się głośno właśnie z uwagi na status społeczny głównego zaginionego, czyli Michaela Lyncha, nazywanego brytyjskim Billem Gatesem. Jego prawnik ujawnił niedawno, że majątek przedsiębiorcy wynosi około 450 milionów dolarów. Dzięki temu jest on uważany za jednego z najbogatszych Brytyjczyków.
ZOBACZ: Rodzina miliarderów SKAZANA za wyzysk służby. Pracownikom kazano spać w piwnicy i płacono GROSZE
Zaginął Michael Lynch i jego 18-letnia córka
Żywioł szybko zniszczył i zatopił mierzący 50 metrów superjacht Bayesian. Straty są jednak nie tylko materialne. Cały czas trwają poszukiwania szóstki pasażerów, w tym samego Lyncha i jego 18-letniej córki.
Jak wynika z relacji świadków cytowanych przez włoskie agencje informacyjne, zanim jacht zatonął, na pokładzie trwała impreza. Jak podaje "The Telegraph", Lynch zaprosił zaprzyjaźnionych prawników z kancelarii Clifford Chance, a także swojej własnej firmy Invoke Capital, aby uczcić niedawne oczyszczenie go z zarzutów o oszustwo. Sprawa sądowa dotyczyła sprzedaży jego firmy Autonomy za rzekomo zawyżoną cenę kilkunastu miliardów funtow.
Łącznie z właścicielem i personelem na pokładzie przebywało 21 osób. Służbom udało się uratować 15 osób z tonącego jachtu. Wśród nich jest m.in. żona Mike’a Lyncha, Angela Bacaers. W rozmowie z lokalnymi mediami potwierdziła, że jej mąż i córka nadal nie zostali odnalezieni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żona Michaela Lyncha została uratowana
Jak mówiła dalej w wywiadzie dla "La Repubblica", razem z mężem obudzili się o 4 rano, kiedy łódź się przechyliła. Początkowo się nie zmartwili, jednak wstała, aby zobaczyć, co się dzieje. Kiedy rozbiła się pierwsza szyba, wybuchła panika.
Podczas zatonięcia łodzi kobieta doznała urazów stóp, w wyniku których obecnie nie może chodzić i porusza się na wózku inwalidzkim. Jak podaje gazeta, wygląda na to, że cały czas jest w szoku.
O ile mi wiadomo, odnaleziono tylko jedno ciało, pozostałych nadal nie ma. Przekazaliśmy tę informację ocalałym, ale oni cały czas rozmawiają i płaczą, bo zdali sobie sprawę, że szanse na odnalezienie ich żywych przyjaciół są nikłe – dodał doktor Domenico Cipolla, dyrektor oddziału przyjęć pediatrycznych oraz medycyny i chirurgii w szpitalu "Di Cristina" w Palermo.