Za Wajdą do kuchni wszedł Frykowski. Mężczyzna usiadł przy stole i zaczął rozmawiać z właścicielką dworku. Podczas rozmowy wyjął nóż. Mężczyzna miał podobno powiedzieć "Ja ci pokażę mój świat, którego ty nie widzisz". Po tych słowach wbił ponad 30-centymetrowe ostrze w swój brzuch. Karolina z początku myślała, że mężczyzna się tylko wygłupia. Gdy podniósł on koszulkę, widok okazał się makabryczny. Kobieta zauważyła głęboką ranę, krew, a nawet część jelita.
Przyjazd służb i próby ratowania życia Frykowskiego
Przestraszona właścicielka rezydencji zawołała więc przyjaciółkę, która znajdowała się w innym pokoju. Następnie Wajda wezwała pogotowie i policję. Pierwsi na miejscu zdarzenia pojawili się funkcjonariusze. Kobiety nie wpuściły jednak policjantów do środka. Poprosiły, by poczekali na przyjazd karetki. Pogotowie przyjechało kilka chwil później.
Frykowski został natychmiast zawieziony do szpitala w Wyszkowie. Przeprowadzono specjalistyczną operację, której mężczyzna niestety nie przeżył. Zmarł nad ranem 8 czerwca. Ciało operatora przewieziono następnie do Warszawy, gdzie miała się odbyć sekcja zwłok. Autopsja wykazała, że we krwi zmarłego znajdowało się 0,6 promila alkoholu. Nie znaleziono żadnych śladów, które mogłyby wskazywać, że w śmierć były zamieszane osoby trzecie. Uznano więc, że filmowiec popełnił samobójstwo.
Kontrowersyjne szczegóły zdarzenia
Sprawa wzbudziła wiele sensacji. Jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii były odciski palców, które znaleziono na nożu. O dziwo nie należały one jednak do Frykowskiego ani dwóch osób, które przebywały wówczas w willi. Okazało się, że linie papilarne należały do jednego z policjantów, który pojawił się na miejscu zdarzenia. Nie zabezpieczono zatem odpowiednio kluczowego dowodu w sprawie.
Wątpliwości budziło też zachowanie dwóch przyjaciółek, które nie chciały na początku wpuścić policji do środka. Gdy funkcjonariusze weszli do kuchni, zauważyli, że pomieszczenie zostało wysprzątane. Podłoga było świeżo umyta. Również wspomniany wcześniej nóż został wyczyszczony. Z tego powodu nie znaleziono na nim odcisków żadnej z obecnych w dworku osób. Kobiety tłumaczyły się, że zrobiły to wszystko odruchowo. Twierdziły też, że nie chciały, wpuścić policji, by Frykowski miał spokój.
Próby wyjaśnienia śmierci operatora filmowego
Wielu zastanawiało się, co kierowało mężczyzną. Frykowski był operatorem, który na krótko przed śmiercią zrealizował tak głośne filmy jak "Pan Tadeusz" czy "Ogniem i mieczem". Przed nim czekały też kolejne wyzwania. Planował m.in. nakręcenie reklamy w Stanach Zjednoczonych. W życiu zawodowym odnosił sukcesy i wszystko wskazywało na to, że będzie kontynuował dobrą passę.
Życie osobiste Frykowskiego nie było jednak tak kolorowe. Małżeństwo mężczyzny przechodziło bowiem kryzys. Spekulowało się, że otuchy szukał w ramionach Karoliny Wajdy. Dwójka ta poznała się podczas kręcenia "Pana Tadeusza". Reżyserem filmu był słynny ojciec kobiety, Andrzej Wajda.
Operator filmowy dużo czasu spędzał w dworku w Głuchach. Właścicielka posiadłości twierdziła natomiast, że między nimi do niczego nie doszło. Jej zdaniem Frykowski uczył się jedynie jazdy konnej.
Jeśli mężczyzna odebrał sobie życie, to zrobił to w nietypowy sposób i wybrał dość niecodzienne okoliczności. Zazwyczaj samobójcy udają się w odosobnione miejsce. W tym wypadku mężczyzna zrobił to na oczach jednej osoby, zaś druga przebywała zaraz obok. Zadanie sobie rany w brzuch nie jest też najbardziej popularną metodą popełnienia samobójstwa. Zdaniem znajomych operator lubił zwracać na siebie uwagę. Podobno w przeszłości zdarzało mu się bawić w niebezpieczny sposób nożami. Wydaje się prawdopodobne, że filmowiec szukał po prostu atencji. Nie spodziewał się pewnie, że rana okaże się śmiertelna.
Kolejna tragiczna śmierć w rodzinie Frykowskich
Na koniec warto dodać, że Bartłomiej Frykowski nie był jedynym członkiem swojej rodziny, który zginął w tragicznych okolicznościach. Ojciec filmowca, Wojciech Frykowski, był jedną z ofiar słynnego makabrycznego mordu, jakiego dopuścili się członkowie bandy Charlesa Mansona. 30 lat wcześniej (w sierpniu 1969 roku) wtargnęli oni do rezydencji Romana Polańskiego. Najsłynniejszą ofiarą tego ataku była żona reżysera, Sharon Tate. Kobieta była wówczas w 9. miesiącu ciąży.
Dworek w Głuchach był natomiast wcześniej znany z tego, że urodził się w nim i wychował słynny polski pisarz, Cyprian Kamil Norwid. W 1964 roku zabytkową nieruchomość kupił Andrzej Wajda, który był zafascynowany budynkiem oraz jego historią. Ostatecznie zamieszkała w nim córka reżysera, Karolina. Po śmierci Frykowskiego posiadłość jest kojarzona najczęściej jako sceneria przykrych wydarzeń z czerwca 1999 roku.