Cały amerykański show biznes został postawiony na nogi w ostatni wtorek, kiedy to media obiegły wieści o wezwaniu pogotowia ratunkowego do Travisa Barkera - znanego perkusisty i prywatnie męża Kourtney Kardashian. Sytuacja wyglądała na wyjątkowo poważną. 16-letnia córka muzyka poprosiła nawet swoich obserwatorów w mediach społecznościowych, aby modlili się za jej tatę. Ostatecznie Travisa przeniesiono na noszach do karetki, a następnie przetransportowano go do Cedars-Sinai Medical Center w Los Angeles, gdzie został przez kolejnych parę dni.
Dopiero później na jaw wyszło, co dokładnie zagrażało życiu artysty. Chodziło o zapalenie trzustki, którego Travis miał nabawić się w wyniku rutynowego badania endoskopowego. Jak sam tłumaczył później w trakcie połączenia z fanami na Instagramie, lekarze usunęli mu podczas badania niegroźnego polipa. Niestety zabieg uszkodził przewód odprowadzający do trzustki. Na szczęście rychła pomoc sowicie opłacanych specjalistów zdążyła w porę zażegnać kryzys.
Lekarze faktycznie musieli spisać się na medal. Niespełna tydzień po zameldowaniu się w szpitalu Travis może już na nowo cieszyć się życiem. W poniedziałek 4 lipca paparazzi spostrzegli muzyka po raz pierwszy po opuszczeniu przez niego szpitala. Barker zabrał Kourtney na przejażdżkę po ulicach Calabasas w pomarańczowym SUV-ie z odsłoniętym dachem marki Chevrolet. Sądząc po tym, że to właśnie muzyk prowadził pojazd, możemy śmiało założyć, że powoli wraca do pełni sprawności.
Przypomnijmy: Travis Barker przerywa milczenie po tym, jak trafił do szpitala w KRYTYCZNYM STANIE. Zdradził, jak się czuje