Podczas gdy przeciętni polscy podatnicy muszą sięgać coraz głębiej do kieszeni, aby napełnić bak, Magdalena Ogórek zdaje się śmiać im w twarz. Ceny paliw przekroczyły cenę 8 złotych za litr i nic nie wskazuje na to, aby przestały wkrótce rosnąć. Wyższe ceny paliw to nie tylko droższe podróże, ale też i żywność oraz usługi.
Zobacz: Magdalena Ogórek miała BEZPRAWNIE dostać 50 tysięcy złotych od szkoły, którą kierował jej były mąż
Pracująca w opłacanej z kasy podatnika Telewizji Polskiej Magdalena Ogórek postanowiła pochylić się nad tematem inflacji w jednym z ostatnich wystąpień na antenie TVP Info. Przedstawiła teorię, która niewątpliwie zaskoczyła nawet najbardziej konserwatywnych w kwestii światopoglądowej ekonomistów w kraju. Otóż Ogórek twierdzi, że gigantyczne ceny paliw proponowane przez spółkę Skarbu Państwa Orlen to wyraz - uwaga - dbania o polską klientelę (!). Dziennikarka obawia się bowiem, że gdyby ceny były bardziej przystępne, to wtedy zjechaliby się do nas obywatele państw ościennych i wszystko zabrali dla siebie.
Ogórek o pracy w TVP: "Byłam dziennikarką już przed kampanią prezydencką"
Wjechały miliony samochodów z ukraińskimi rejestracjami. Ci ludzie też tankują. Gdyby u nas benzyna była po 6 zł, Orlen to podkreśla, tankowaliby u nas Niemcy, Czesi i paliwo skończyłoby się w tydzień. Trzeba jakoś trzymać ceny na tym rynku - tłumaczyła Ogórek.
Wypowiedź Ogórek zacytowano w materiale Faktów TVN przygotowanym przez Jakuba Sobieniowskiego. W reportażu zwrócono uwagę, że za takie właśnie "fachowe" analizy płaci się z kieszeni polskiego podatnika. Co więcej, odnotowano, że tak daleko w szerzeniu antyniemieckich i antyeuropejskich poglądów nie posuwali się do tej pory politycy PiS.
Myślicie, że Ogórek zapracuje sobie na premię?
Przypomnijmy: Kinga Rusin słodko o Magdalenie Ogórek drwiącej z jej pomocy Ukraińcom: "REŻIMOWA CHORĄGIEWKA"