Półtora roku temu polskim show biznesem wstrząsnął skandal z udziałem "projektanta gwiazd", Łukasza J. W październiku 2019 roku znalazł się on w gronie 10 osób zatrzymanych przez funkcjonariuszy CBŚP. Wszyscy zostali oskarżeni o udział w zorganizowanej grupie przestępczej specjalizującej się w oszustwach podatkowych i praniu brudnych pieniędzy.
Zobacz także: Sprawa o udział Marceliny Zawadzkiej w wyłudzeniu VAT zmierza ku końcowi. "Do przesłuchania został jeden świadek"
Jak we wtorek podało radio RMF FM, w trakcie trwania śledztwa okazało się, że za procederem stoi tzw. gang pruszkowski, a konkretnie - jeden z członków "starego zarządu" grupy - poszukiwany listem gończym Krzysztof O., pseudonim "Kręcony". Miał ona nakłaniać jednego z przedsiębiorców do wystawiania fałszywych faktur dla warszawskich firm z branży modowej. W przypadku Łukasza J. chodzi o 8 faktur opiewających na kwotę 350 tys. złotych.
Wobec projektanta toczy się odrębne postępowanie. Prokuratura oskarżyła go o wyłudzenia VAT oraz pomoc w takich wyłudzeniach - poprzez udostępnienie kontaktu do osoby wystawiającej "lewe" faktury.
W rozmowie z Pudelkiem adwokat Łukasza J., mecenas Jacek Ciepluch, zapewnia, że jego klient został w tę sprawę "wmanewrowany".
Pan Łukasz nie miał świadomości tego, jakie były intencje firmy marketingowej, z której wówczas korzystał, a która potem okazała się nierzetelna. Dowiedział się o tym dopiero z prokuratury - tłumaczy adwokat.
Adwokat dodaje, że Łukasz J. złożył wyjaśnienia, które prokuratura uznała za wystarczające.
Nie nałożono na niego żadnych sankcji. W jego sprawie toczy się odrębne postępowanie, ponieważ mój klient został uwolniony z pierwotnego zarzutu udziału w zorganizowanej grupie przestępczej - tłumaczy mecenas. Pan Łukasz nie zna osób, które to wszystko zorganizowały. Po prostu w życiorysie powinęła mu się noga. To wszystko działo się w okresie największej sprzedawalności i obrotów. Nie miał szansy sprawdzić klienta i z tego powodu ma dzisiaj drobne kłopoty, które się właśnie kończą - słyszymy.
Adwokat projektanta zaprzecza również, jakoby miał on udostępnić innym kontakt do osoby wystawiającej "lewe" faktury.
Nie było żadnego pośrednictwa, ani próby przekazywania informacji na temat nielegalnej działalności - słyszymy.
Sprawa trafiła do sądu rejonowego. Nie ustalono jeszcze terminu pierwszej rozprawy.