Dominika Tajner-Wiśniewska miała w czwartek bardzo ciężki dzień. Polskie media obiegła informacja, że postawiono jej zarzuty prokuratorskie w związku z podejrzeniami o wyłudzenie pożyczki na kwotę miliona złotych. W aferę zamieszana ma być również osadzona w areszcie osoba należąca do kierownictwa SKOK Wołomin, skąd była żona Michała Wiśniewskiego otrzymała ponoć pieniądze.
Choć zarzuty postawione celebrytce wyglądają dość poważnie, to sama Dominika Tajner twierdzi, że czuje się w tej sytuacji ofiarą. Zgodnie z oświadczeniem, które celebrytka opublikowała w sieci, nie otrzymała od SKOKU Wołomin ani złotówki. Sprawę oczywiście zgłosiła odpowiednim służbom.
Nigdy nie otrzymałam od SKOKU Wołomin ani złotówki (ani w formie pożyczki, ani kredytu). To ja pierwsza zwróciłam się do prokuratury o pomoc, gdy syndyk SKOKU Wołomin wezwał mnie do zapłaty pieniędzy, których od SKOKU Wołomin NIGDY nie dostałam. Jest mi bardzo przykro, że mój wizerunek cierpi mimo, że NIGDY nie wyłudziłam żadnych pieniędzy, nigdy NIKOGO nie okradłam, a tym samym nie wyrządziłam świadomej krzywdy - napisała Dominika Tajner w oświadczeniu.
Na szczęście w tym trudnym czasie Dominika Tajner może liczyć na wsparcie ze strony najbliższych. Jedną z osób, które trwają przy niej w trudnych chwilach jest ojciec, Apoloniusz Tajner. W rozmowie z Pudelkiem były trener polskich skoczków narciarskich przyznał, że zawsze służy córce oparciem.
Moja córka oczywiście może liczyć na moje wsparcie. Poza tym nie mam w sprawie Dominiki nic więcej do powiedzenia - powiedział Apoloniusz Tajner.
Z rodziną dobrze nie tylko na zdjęciach?