Od kilku tygodni rząd "dociska hamulec", wprowadzając kolejne obostrzenia i przekonując, że tylko tym sposobem jesteśmy w stanie uchronić służbę zdrowia, która już teraz działa na najwyższych obrotach i jest bliska zapaści.
O bardzo trudnej sytuacji donoszą na bieżąco media i nawet Telewizji Publicznej coraz trudniej już zachowywać pozory panowania nad chaosem. Ludzie tracą pracę, zamykają firmy i zastanawiają się, jak przetrwać najbliższe pół roku. Są jednak miejsca, gdzie pieniądze płyną wartką strugą - fundusze z budżetu państwa są przeznaczane na przykład na nie najwyższych lotów programy "rozrywkowe" Telewizji Publicznej. Przypomnijmy, że w lutym tego roku rząd podjął decyzję o przeznaczeniu dwóch miliardów złotych z budżetu na media państwowe. Takiemu rozwiązaniu stanowczo sprzeciwiała się opozycja, która opowiadała się za tym, by środki te przekazać na wsparcie onkologii.
Od kilku tygodni na antenie TVP jest emitowany show "Anything Goes. Ale Jazda!", do którego zapraszani są celebryci, najczęściej ulubieńcy TVP. Wśród znanych twarzy, które wystąpiły w programie wyjątkowo niskich lotów, są Joanna Opozda, Katarzyna Skrzynecka, Michał Koterski, Katarzyna Cichopek, Dominika Gwit, Marcin Miller, a także Kaja Paschalska, Rafał Maserak, Honorata Skarbek, Robert Motyka, a nawet Baron. Gospodynią programu jest Elżbieta Romanowska, która, mimo usilnych starań, nie jest w stanie zniszczyć poczucia "krindżu" zarówno u większości uczestników, jak i widzów programu.
W każdym odcinku celebryci za godziwe honorarium starają się jak mogą, by zbłaźnić się na oczach publiczności. Zaczynając od konkurencji nazwanej "Let's dance", w której wiją się w histerycznych spazmach lub skaczą na siebie udając aktorów "Dirty Dancing", przez konkurencję "Odgłos paszczą", na żenującej "Krzywej scenie", z której zsuwają się i przewracają niczym bohaterowie niemych filmów z początku historii kina kończąc, celebryci udają świetną zabawę.
Pudelek dowiedział się, że za jednorazową porcję takich żenujących wygłupów każdy uczestnik otrzymuje 12 tysięcy zł. Udział w tym show jest więc sporym i łatwym zarobkiem. W rozmowie z Pudelkiem osoba, która brała udział w programie, nie owija w bawełnę - chodzi tylko o pieniądze.
Czuję się jak sprzedajna dz*wka. W rozmowach z innymi uczestnikami padało zawsze to samo: wewnętrzny wstyd i obrzydzenie do siebie. Takie poniżające i żałosne rzeczy robiliśmy za pieniądze, które powinny trafić na służbę zdrowia... Ale też mamy na utrzymaniu rodziny, mamy kredyty, chcemy jechać na wakacje - anonimowo zdradza w rozmowie z Pudelkiem osoba, która wzięła udział w jednym z odcinków formatuTVP. - Każdy z nas dostał tyle samo, 12 tysięcy złotych za nagrania do jednego odcinka. 12 tysięcy za kilka godzin pracy, a w zasadzie robienia z siebie idioty przed kamerami - bez ogródek wyznaje nasze źródło.
Wiedząc, że cena jednego ratującego życie respiratora wynosi 100 tys. złotych, nietrudno przeliczyć, że za pieniądze wydane na same tylko gaże uczestników - 648 tysięcy złotych, można by kupić sześć respiratorów.
Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem TVP z prośbą o komentarz. Do momentu publikacji tekstu nie uzyskaliśmy odpowiedzi.