Podobnie jak w przypadku większości artystów, również Beata Kozidrak mocno odczuła skutki pandemii koronawirusa. Gdy w zeszłym roku rząd wprowadził obostrzenia, zespół Bajm musiał odwołać szumnie zapowiadaną wiosenną trasę koncertową, w wyniku czego stracił około 1,2 miliona złotych.
Do wokalistki uśmiechnęło się szczęście, gdy wyszło na jaw, że w ramach Funduszu Wsparcia Kultury w jej ręce ma powędrować 750 tysięcy złotych. Niestety po wybuchu skandalu na skalę państwową Minister Kultury Piotr Gliński zadecydował o wstrzymaniu wypłat, a zawiedziona Kozidrak musiała znaleźć inny sposób na odbicie. W efekcie kilka dni temu premierę miała autobiografia gwiazdy, w której 61-latka ujawniła kilka pikantnych szczegółów ze swojego życia.
Kozidrak raczej nie może narzekać na kłopoty finansowe. Wręcz przeciwnie - frontmenka Bajmu wciąż jest świetnym materiałem na partnerkę biznesową dla największych marek, co zresztą chętnie wykorzystuje. Po współpracy z Zalando i Netfliksem przyszła kolej na udział w reklamie Coca-Coli, a honorarium, które za nią otrzymała, zapewne spowoduje u kilku jej koleżanek z branży ukłucie zazdrości.
Z informacji Pudelka wynika, że gwiazda dostała za nią aż 300 tysięcy złotych! Na takie stawki nie mogą liczyć nawet Małgorzata Rozenek czy Julia Wieniawa, które w branży uchodzą za te, które zgarniają najwięcej.
Postanowiliśmy skontaktować się z managementem marki i poprosić o komentarz w sprawie gaży Beaty za udział w spocie.
Nigdy nie dzielimy się informacjami dotyczącymi szczegółów współpracy z naszymi partnerami, niezależnie od charakteru umowy - czytamy w oświadczeniu. Również w tej sytuacji nie zrobimy wyjątku. Prosimy o zrozumienie.
Próbowaliśmy skontaktować się także z menedżerką Beaty Kozidrak, ale nie odpowiedziała na nasze pytania.
Spodziewaliście się, że Beata Kozidrak wciąż cieszy się takim wzięciem wśród reklamodawców?