W sieci zawrzało. Podający się za byłego menadżera Mandaryny niejaki Kris Świętoń oznajmił w wywiadzie z Pomponikiem, że za porażkę artystki z Sopotu w 2005 roku odpowiada w pewnej mierze były menadżer Dody. Maciej Durczak, bo to właśnie on w tamtym czasie zajmował się karierą Rabczewskiej, został oskarżony o przekupienie dźwiękowców i w efekcie zrujnowanie występu Mandaryny. Należy tu podkreślić, że w 2005 roku miotający bardzo poważnymi oskarżeniami Świętoń był jeszcze w zasadzie dzieckiem. O zdarzeniach tamtej pamiętnej nocy może więc wiedzieć jedynie z relacji osób trzecich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były menadżer Dody odpowiada na oskarżenia. Będą kroki prawne
W rozmowie z Pudelkiem Durczak oznajmił, że w zasadzie do wczoraj nie miał pojęcia o istnieniu osoby Świętonia i nie rozumie na jakiej podstawie zbudował on tak daleko idące wnioski.
Nieprawdziwe zarzuty jakie mi stawia są bardzo poważne. Nie mogę tego zostawić bez reakcji. Uważam, że ze strony autora tych oszczerstw, to jest całkowity brak odpowiedzialności - mówi w rozmowie z Pudelkiem.
Wygląda na to, że na tym sprawa się nie zakończy. Durczak jest gotów bronić swojego dobrego imienia przed obliczem sądu.
Prowadzę management artystów od 28 lat, aktualnie zajmuję się dziewięcioma topowymi artystami i nie ma mojej zgody na to, żeby moje nazwisko pojawiało się w kontekście jakiegoś wyimaginowanego skandalu. (…) To jest zbyt poważna sprawa. (…) Obawiam się, że kroki prawne będą nieuniknione w sytuacji rozpowszechniania tego rodzaju pomówień przede wszystkim, aby zatrzymać nieodpowiedzialne działania tego Pana. Obawiam się, że ten człowiek w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, co powiedział. To jest przerażające. Dodajmy, że mówi on o zdarzeniach sprzed 18 lat, z 2005 roku - wspomina Maciej Durczak.
Maciej Durczak o relacjach z Mandaryną
W rozmowie z Pudelkiem menadżer gwiazd zaznaczył dodatkowo, że z Martą Wiśniewską, tak jak z resztą jej rodziny, utrzymuje dobre relacje. Tym bardziej dziwi go więc, że teraz rzekomo powiązana z Mandaryną osoba próbuje wybić się na niepowodzeniu z Sopotu.
Ja do dziś jestem z Martą Wiśniewską i z Michałem Wiśniewskim, z którym wtedy pracowałem, w poprawnych relacjach. Mogę dodać, że Marta Wiśniewska nigdy nie postawiła w stosunku do mnie takiego zarzutu, bo jest on po prostu nieprawdziwy. Jestem oburzony tą sprawą. Jednocześnie proszę o zaprzestanie publikacji, w których są stawiane mi nieprawdziwe, bardzo poważne oskarżenia - dodał.