Monika Miller weszła do show biznesu dzięki swojemu dziadkowi. Leszek Miller kilka lat temu udostępnił zdjęcie wytatuowanej wnuczki, która podbiła serca internautów.
Na przestrzeni lat Monika pokazała, że nie jest jedynie "wnuczką byłego premiera", choć często i chętnie oboje z dziadkiem podkreślają łączącą ich zażyłość. Millerówna zagrała w kilku teledyskach, a ostatnio spróbowała swoich sił także od drugiej strony. Zamiast wcielać się w wyznaczone role w wideoklipach, nagrała własny utwór, który został ciepło przyjęty w sieci.
Zobacz: Muzyczny debiut Moniki Miller: "Być ze mną to prestiż. Nie na twoje nerwy, chłopie"
Monika kontynuuje również kariery modelki. Ostatnio na jej profilu na Instagramie pojawiły się efekty ostatniej sesji zdjęciowej, podczas której pozowała w bieliźnie. Zdjęcia nie były wyretuszowane przez fotografa, a internauci szybko wychwycili "mankamenty" ciała Moniki, wypominając jej to w komentarzach.
Zapytaliśmy Miller, jak odnosi się do tych komentarzy oraz usuwania niedoskonałości ze zdjęć:
To rzeczywiście ważny temat i jestem w podwójnym szoku. Sama spojrzałam na to zdjęcie i powiedziałam fotografce, żeby nie retuszować celullitu ani blizn, ani rozstępów, bo nie chcę wyglądać jak instalalka, która wciska wszytskim kity i herbatki odchudzające, a tu proszę... - komentuje nieprzychylne wpisy Monika w rozmowie z Pudelkiem i kontynuuje:
Nie jestem obrażona ani smutna, bo ktoś mi wytyka niedoskonałości - jestem dumna, że mam takie, a nie inne, bo są całkowicie moje, oryginalne i niepowtarzalne. Martwi mnie to, że są osoby, które zwracają na to uwagę. Boje się, że młode dziewczyny czytają takie rzeczy i karmią w ten sposób swoje kompleksy... Rzucają się w niską samoocenę i głodzą oraz próbują niezdrowych internetowych diet, które kończą się tak, jak to nieraz widzimy... Ja musiałam się tego nauczyć po swojemu i bardzo żałuję, że są inne osoby które przez to przechodzą - mówi.
Monika Miller zdradziła również, że posiada wiele niedoskonałości, które dodają jej charakteru. Jednocześnie zaznacza, że zdarzyło jej się zauważyć, że fotografom nie pasują te mankamenty na zdjęciach:
Mam blizny na plecach, udach i brzuchu, i myślę że to dodaje zdjęciom smaczku i niepowtarzalności, aczkolwiek widzę po niektórych zdjęciach, że niestety czasem fotografowie to usuwają, bo psuje im to kompozycję - zdradza w rozmowie z Pudelkiem.
Zgadzacie się z nią?