Afera z udziałem Antoniego Królikowskiego i Joanny Opozdy oraz ojca celebrytki trwa w najlepsze i wszystko wskazuje na to, że długo się jeszcze nie skończy. Sprawa jest poważna, bowiem doszło do użycia broni czarnoprochowej. Zabarykadowany w domu Dariusz Opozda miał oddać strzały w stronę byłej żony, córki i zięcia, co zostało uwiecznione na udostępnionym między innymi przez Antka nagraniu.
We wtorek skomentować sytuację postanowiła milcząca dotąd Asia. Ciężarna 33-latka ujawniła, że w związku z tym, co się dzieje, jest tak zestresowana, że trafiła do szpitala.
Zobacz też: Joanna Opozda TRAFIŁA DO SZPITALA! "Nie mogę jeść, spać, ciągle wymiotuję. WSZYSTKO Z NERWÓW"
W zamieszczonym na Instastories oświadczeniu ubolewała nie tylko nad samym ojcem, który funduje jej ogromny stres w czasie, w którym powinna go unikać, ale i niesatysfakcjonującymi ją działaniami policji, które określiła jako "sporządzanie notatek".
Postanowiliśmy po raz kolejny skontaktować się z rzecznikiem policji z Buska-Zdroju celem dopytania, jak przebiegają prace nad tym, co wydarzyło się w minioną sobotę.
Cały czas analizujemy. Prowadzimy postępowanie, czynności w kierunku art. 160, to jest narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Z tym że nikt nie usłyszał tutaj jeszcze zarzutów, gdyż na razie czynności prowadzone są w sprawie, nie przeciwko jakiejś osobie - ujawnia nam st. asp. Tomasz Piwowarski, ubolewając, że pracy nie ułatwia im medialność sprawy:
Analizujemy w tej chwili wszystkie nagrania. Te osoby, które gdzieś tam nagrywały to wszystko telefonami, to one miały o tyle łatwiejszy dostęp do informacji, gdyż raz - były uczestnikami tego zdarzenia, dwa - miały nagrania. My natomiast dowiadywaliśmy się z mediów, z filmików, teraz musimy faktycznie zabezpieczyć całość materiału, jak również monitoring z tego obiektu i dopiero na tej podstawie będziemy wyciągać dalsze wnioski i dalsze nasze czynności, kroki prawne - tłumaczy.
Dopytywaliśmy, czy to, że Opozda sam wrzucił do sieci wideo, na którym spełnia swoje groźby i strzela w stronę drzwi, za którymi stoją ludzie, nie jest wystarczającym powodem, żeby go zatrzymać. Zostaliśmy poinformowani, że nadal niezbędne są szczegółowe analizy incydentu. Rzecznik podkreślił także, że choć postępowanie się przeciąga, nie oznacza to, iż Dariusz nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.
To nie jest powiedziane, że jeśli ktoś nie został od razu zatrzymany, to że uniknie odpowiedzialności karnej. Czasami ktoś przychodzi do nas, składa zawiadomienie, załóżmy, sprawca oddala się z miejsca zdarzenia, ale nie oznacza to, że będzie on bezkarny - wyjaśnia. (...) Cały czas rękę trzymamy na pulsie. Analizujemy zeznania, przesłuchujemy świadków, wpływają nowe zawiadomienia, to wszystko bierzemy pod uwagę.
Zapytaliśmy też o to, czy sprawa może być rozpatrywana jako usiłowanie zabójstwa.
Ciężko mi powiedzieć, czy zupełnie to wykluczamy... Na razie analizujemy. Wiadomo, że każdy ma swoje racje. My nie możemy się ponieść opinii publicznej, czy naciskom jednej, czy drugiej strony. Musimy na chłodno ocenić materiał i dopiero wtedy wyciągnąć wnioski i kierować oskarżenia przeciwko konkretnej osobie lub osobom.
Jeżeli teściowi Królikowskiego zostanie postawiony zarzut z art. 160, będzie grozić mu nawet do trzech lat pozbawienia wolności.