Deynn jest jedną z tych celebrytek, którym raczej nie zdarza się dłużej niż przez jedną dobę nie opublikować czegokolwiek w sieci. Dlatego też, gdy Marita "zamilkła" na swoim instagramowym profilu na okrągły tydzień, fani zaczęli się poważnie martwić. Dodatkowo niezbyt wylewny w internecie był także Majewski, który ograniczał się jedynie do krótkich nagrań będących zazwyczaj wywiązywaniem się z podjętych współprac.
Od razu zaczęto więc domniemywać, że para się rozstała. Pojawiły się nawet plotki na temat tego, że instagramerka zameldowała się samotnie w jednym z wrocławskich hoteli...
Głos w sprawie zdecydowała się zabrać w końcu sama Surma, zdradzając, że w ostatnim czasie ze względu na problemy zdrowotne "nie miała ochoty na nagrywanie i trzymanie telefonu".
Postanowiliśmy osobiście skontaktować się z Maritą i dopytać, o co właściwie chodzi.
Już wszystko okej. Nie byłam w żadnym hotelu, to jakaś głupia ściema... - wyznała na wstępie w rozmowie z Pudelkiem, tłumacząc, co dokładnie jej dolegało:
Migrena przedsionkowa, tydzień z łóżka się nie ruszałam, oprócz jazdy na kroplówki. Za kilka dni okaże się, co się dzieje, czy coś we mnie siedzi... - zdradza pełna obaw instagramerka i dodaje:
Ale uznaję to za wielki komplement, gdy tydzień mojej nieaktywności w internecie starcza do tego, by była taka "burza" - mówi z dumą, zapewniając, że pomiędzy nią a Danielem wszystko jest w jak najlepszym porządku:
Nigdy nie było tak okej... Ogromne i jedyne wsparcie.
Kamień spadł Wam z serca?