W związku z medialną kłótnią z siostrą niewielu wróżyło Maricie Surmie jakąkolwiek przyszłość w polskim show biznesie. Pochodzącej ze Świdwina Instagramerce udało się jednak "odkupić" winy i powrócić do gry. Obecnie wraz z Danielem Majewskim skupiają się na szlifowaniu sylwetki, kręceniu vlogów, a także pomocy charytatywnej. Odmienieni Majewscy jakiś czas temu ruszyli z własną fundacją. Założonej przez parę celebrytów organizacji udało się ostatnio zebrać sporą sumę na walkę z koronawirusem.
Oprócz tego Deynn coraz śmielej prezentuje w sieci swoje oryginalne makijaże. Zainteresowana branżą beauty Instagramerka jeszcze w 2018 roku nawiązała współpracę z jedną z popularnych marek, zaś pod koniec minionego roku stworzyła własną linię kosmetyków.
Zobacz też: Deynn stworzyła własną linię kosmetyków! "Nie jestem osobą, która po prostu dała twarz na pudełko"
Choć do niedawna wszystko zdawała się układać zgodnie z planem, a Surma regularnie polecała produkty firmy, okazuje się, że to koniec współpracy. Informację za pośrednictwem instagramowego profilu przekazała sama celebrytka, a jej autorskie kosmetyki w mgnieniu oka zniknęły z oficjalnej strony sklepu.
Chciałam Was poinformować, że od dziś nie współpracuję w żaden sposób z marką Skin79, a dalsza sprzedaż kosmetyków oznaczonych moim pseudonimem artystycznym i znakiem towarowym nie była ze mną ustalana i od teraz jest i będzie niezgodna z prawem - możemy przeczytać w opublikowanym na InstaStories oświadczeniu.
Postanowiliśmy skontaktować się z Maritą i dopytać o przyczynę decyzji tej niespodziewanej decyzji.
Jeśli mam być szczera, to cała sytuacja jest dla mnie tak samo zaskakująca jak dla wszystkich wokół. Oczywiście nie chcę i nie mogę mówić o szczegółach, ponieważ profesjonalizm stawiam na pierwszym miejscu, ale nie skłamię jeśli po prostu powiem, że nie znaleźliśmy porozumienia w wielu kwestiach - stwierdza w rozmowie z Pudelkiem dyplomatyczna Instagramerka i dodaje:
Powodem rozstania był nagły brak porozumienia w kilku kwestiach bardziej związanych z Deynn Beauty. W biznesie to normalne.
Łączyło nas wiele fajnych chwil, tych ciężkich i tych pięknych, i nie powiem nic złego na tę firmę pomimo tego, że sposób rozstania pozostawiał wiele do życzenia, co mnie bardzo zabolało, ale dzięki temu łatwiej mi o tym wszystkim zapomnieć i iść dalej. Staram się mieć głowę na karku, więc ta smutna sytuacja nie dotyka mnie biznesowo, tylko jak już to personalnie - tłumaczy żona Daniela.
Nic nie dzieje się bez przyczyny i jestem w 100% przekonana, że tak miało być i na całe szczęście wydarzyło się przed reprodukcją starej kolekcji czy produkcją nowej. Wszystko wydarzyło się w odpowiednim momencie, jak zawsze w moim życiu, to na pewno jakiś znak - kontynuuje optymistyczna Deynn i zapowiada, że to nie koniec jej przygody z branżą kosmetyczną:
Wydaje mi się, że od teraz raczej będę wolała tworzyć coś na własną rękę niż w kolaboracji z innymi firmami. Lubię robić wszystko po swojemu, mieć pełną kontrolę i brać całą odpowiedzialność za wszystkie decyzje. Dostałam ogromne wsparcie od fanów, więc jeszcze nigdy nie byłam tak zmotywowana do dalszych działań. Zamykam pewien długi, fajny okres w swoim biznesowym życiu i… jadę dalej!
Jak myślicie, co mogło być przyczyną nieporozumień między celebrytką a marką kosmetyczną?