Andziaks po raz kolejny zaczęła żalić się fanom na sylwetkę. Youtuberka nie jest zadowolona z tego, jak wygląda, więc postanowiła na kilka dni przejść na kontrowersyjny post dr Dąbrowskiej. Influencerka dzięki tej metodzie już pięć lat temu schudła aż 7 kilogramów.
W najnowszym vlogu Andziaks zachwalała kontrowersyjną dietę, a także podzieliła się kilkoma niemądrymi przemyśleniami na jej temat.
Jest mi dzisiaj tak ciężko. Wymyśliłam sobie ostatnio, że zrobię sobie post Dąbrowskiej. Byłam na nim pięć lat temu i brzmi to źle, bo się je 600 kcal dziennie, natomiast jest z tego wiele korzyści. Fajnie i szybko się chudnie i jak się dobrze z wychodzi z tej diety, to nie ma efektu jojo. Kilogramy nie wracają. (...) Wszystko, co mamy złe w organizmie, jest wywalane. Jeżeli mamy jakieś komórki rakotwórcze, to wszystko nasz organizm zjada, bo w pewnym momencie przez to, że mamy 600 kcal dziennie, on się żywi tymi złymi rzeczami. Nie chcę mówić, że to jest dobre czy nie. Mnie to działało - prawiła celebrytka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspertka miażdży promowaną przez Andziaks dietę
Jedzenie 600 kcal dziennie nie jest zdrowe dla organizmu. A słowa Andziaks o tym, że post dr Dąbrowskiej "wywala wszystko, co jest złe" można spokojnie nazwać bzdurą. Podobnego zdania jest dietetyczka Aneta Łańcuchowska, działająca w sieci jako @dietetyczka_anetka. W rozmowie z Pudelkiem dokładnie wyjaśniła, dlaczego stosowana przez influencerkę dieta jest niebezpieczna.
Nie polecam moim pacjentom i nie popieram diety dr Dąbrowskiej, na którą przeszła Andziaks. Jest to dieta bardzo niskoenergetyczna, uboga w białko, co przyczynia się do większego spadku beztłuszczowej masy ciała: czyli chudniesz wtedy z mięśni, a nie tkanki tłuszczowej! Czy o ten efekt chodzi osobom chcącym schudnąć? Wątpię! - tłumaczy.
Dietetyczka zwróciła również uwagę na przykre konsekwencje stosowania postu dr Dąbrowskiej.
Dieta niedoborowa, wyniszczająca organizm. Dieta, na której ludzie owszem chudną i później tyją w zastraszającym tempie, a potem trafiają do mnie, więc może ze względów biznesowych powinnam ją polecać, bo dostarcza mi pacjentów. Oczywiście jest to głupi żart z mojej strony. Brak badań, które powtarzałyby skuteczność tej diety w leczeniu problemów zdrowotnych. Absurdem jest, że dr Dąbrowska w swoich wykładach wspomina, że jak ktoś jest na jej diecie i obserwuje u siebie stany depresyjne, to ma sobie łyżkę miodu wprowadzić do diety - podsumowała ekspertka w rozmowie z Pudelkiem.