Dominika Ostałowska grała w "M jak miłość" od pierwszego odcinka, który został wyemitowany w 2000 roku. Gdy fabuła serialu koncentrowała się na Mostowiakach, serialowa sędzia była w centrum wydarzeń. W pierwszych latach serialu nie mogła narzekać na nudę czy przewidywalność. Zamieszano ją w zemstę gangsterów, musiała zmagać się ze stalkerką i lekomanią, ale przede wszystkim łamała serca jak żadna inna bohaterka. Związała się na dłużej z bohaterem granym nie tylko przez Roberta Gonerę, ale i Mariusza Sabiniewicza, Jacka Poniedziałka, Grzegorza Małeckiego czy Krystiana Wieczorka. W pewnym momencie czuła też miętę do męża siostry, ale w ostatniej chwili się otrząsnęła i skończyło się tylko na niewinnym pocałunku. W liczbie facetów Marta przebijała nawet Małgosię Mostowiak w wykonaniu Joanny Koroniewskiej, która przecież nie należała do wstrzemięźliwych postaci.
Zaskakująco w pewnym momencie bohaterka Ostałowskiej zaczęła odchodzić w cień. Nie był to kaprys aktorki. W 2022 roku żaliła się w "Fakcie", że nigdy nie prosiła o ograniczenie wątku. A w ostatnich latach z roku na rok było jej w serialu coraz mniej.
Nie chciałam znikać z "M jak miłość". To nie moja wina. Ja chętnie gram Martę. Jak jej nie było na ekranie, to była to tylko decyzja scenarzystów - tłumaczyła Ostałowska.
Dominika Ostałowska odchodzi z "M jak miłość". Wiemy, ile zarabiała
Jak ostatnio pisaliśmy, mocne ograniczenie wątku Marty i zrobienie z niej trzecioplanowej postaci, która głównie żyje życiem innych, w końcu przyczyniło się do jej rozstania z serialem. Aktorka poinformowała o nim we wtorkowy poranek. Jest jeszcze coś, co sprawiło, że decyzja ta nie była trudna. Chodzi o zarobki.
Wbrew powszechnej opinii i legendom, że wszyscy aktorzy zgarniają kokosy na planach popularnych seriali, Dominika Ostałowska nie zarabiała wyjątkowo imponująco, jak na realia w branży filmowej.
Mimo swojego doświadczenia i wkładu w ten serial, za dzień zdjęciowy zgarniała 3 tysiące złotych. Trzeba jednak podkreślić, że w 2024 roku zagrała tylko w dziewięciu odcinkach. Na planie pojawiła się jeszcze mniej razy, bo sceny do kilku odcinków potrafili jej upchnąć w 1-2 dni zdjęciowe. Granie w "M jak miłość" dawno przestało być dla niej opłacalne. Były miesiące, w których nic tam nie grała. A żyć z czegoś trzeba. Gdyby pieniądze były inne, to możliwe, że by ją tam jeszcze trzymały - zdradza nasz informator z otoczenia Ostałowskiej.
Przypomnijmy, że inne gwiazdy również nie zawsze były zadowolone z zarobków w "M jak miłość". Swego czasu Kacper Kuszewski w rozmowie z "Wykolejeni Podcast" ujawnił, że za miesiąc pracy na planie zgarniał 5 tysięcy brutto.
Dowiedzieliśmy się, że aktorka liczy, że po odejściu z "M jak miłość" konkurencja szybko się o nią upomni i jej portfel odżyje.
Gdzie by nie zagrała, ma nadzieję, że będzie tam mogła liczyć na więcej dni zdjęciowych, niż miała w ostatnich latach w "M jak miłość", lepszą stawkę i przede wszystkim ciekawe wątki, które zaspokoją ją artystycznie - podsumowuje źródło Pudelka.
Myślicie, że jest na to szansa?