Wygląda na to, że księżna Kate wraca powoli do zawodowych aktywności. W niedzielę przyszła królowa pojawiła się na finale Wimbledonu w towarzystwie córeczki i siostry, wywołując niemałą sensację. Było to bowiem jej drugie publiczne wystąpienie po tym, jak oficjalnie ogłosiła światu, że walczy z chorobą nowotworową. Nic dziwnego, że została powitana przez widownię gromkimi brawami.
Zachowanie księżnej podczas całej imprezy prześledził Maurycy Seweryn, ekspert od wystąpień publicznych oraz mowy ciała. Swoimi spostrzeżeniami podzielił się w rozmowie z Pudelkiem. Jakie wyciągnął wnioski?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Seweryn zauważył, że podczas niedzielnego wydarzenia Kate wyglądała dużo lepiej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Zadbano, by kreacja przyciągała sporo uwagi.
Księżna Kate prezentuje się znacznie lepiej niż wiele miesięcy temu. Prawie tak, jakby nie chorowała. Starannie zadbano o ukrycie jakichkolwiek symptomów choroby nowotworowej. W relacjach zdjęciowych i filmowych z Wimbledonu nie widać oznak zmęczenia organizmu na jej twarzy. Można powiedzieć, że promieniała. Dodatkowo zadbano o piękną i wysmuklającą kreację - mówi nam.
Ekspert ocenia gesty księżnej Kate podczas finału Wimbledonu
Jak mówi nam Maurycy Seweryn, widać było, że owacje na stojąco zawstydziły przyszłą królową. Umiała jednak wybrnąć z sytuacji, choć jej gesty wiele zdradzały.
Tak wielka radość gości turnieju i poddanych sprawiła, że nawet ją to zaskoczyło. Poczuła się zakłopotana, aczkolwiek była z tego zadowolona, co uwydatniła kilkukrotnie gestem dotykania włosów (zakłopotanie) i odsłaniania twarzy (chęć uwydatnienia piękna przez kobiety - czyli świadomości swojej urody i stylizacji). Z relacji filmowych z Wimbledonu wynika, że nawet na moment nie zapomniała o swojej roli. Były momenty, kiedy przeżywała wydarzenia bardzo ekspresyjne. Podkreślała skromność, układając ciało wręcz w demonstracyjny sposób do zdjęć - dłonie nakładając jedną na drugą, na wysokości linii bioder, stając jednocześnie ze złączonymi stopami - dodaje ekspert.
Nie zawsze jednak było tak "różowo". Zdaniem naszego rozmówcy - księżna swoimi gestami podkreślała zajmowaną przez siebie pozycję i tworzyła dystans. Było to widoczne przy kontakcie z nianią.
Były też momenty, kiedy można było zauważyć, że rozkazuje, tworzy dystans. Tak było w momencie siadania na trybunach, kiedy niani poleciła usiąść w konkretnym miejscu, albo wówczas, kiedy witała się z młodymi tenisistkami. Wtedy zastosowała gest powitania nazywany półoficjalnym. Polega na podaniu silnie napiętej w bicepsie i przedramieniu dłoni z jednoczesnym, pojedynczym potrząśnięciem dłoni partnera. Inaczej zachowała się, kiedy rozmawiała z Carlosem Alcarazem. Podczas rozmowy z mistrzem stała znacznie bliżej, silniej i bardziej emocjonalnie gestykulowała, a na koniec dotknęła ramienia sportowca, co wyrażało silną sympatię dla niego - mówi nam Seweryn.