Afera #PandoraGate stała się medialnym tematem numer jeden - i to zarówno wśród internautów, jak i polityków. W sprawie poważnych oskarżeń, które padły w filmie Sylwestra Wardęgi wypowiedział się już m.in. Zbigniew Ziobro, a w tle, nie zapominajmy, trwa kampania wyborcza. Już mówi się, że czystka wśród rodzimych influencerów będzie tylko postępować.
Zobacz: Pudelek wyjaśnia: O co chodzi w aferze ze Stuu, Fagatą, Wardęgą i połową polskiego YouTube'a?
Ekspertka bezlitośnie ocenia sytuację Stuu. "Nie ma czego zbierać"
Gdy w świecie znanych osobistości polskiego internetu, które niekiedy bywają przecież idolami dzieci i młodzieży, trwa wizerunkowy armageddon, zawsze warto zasięgnąć rady eksperta. Postanowiliśmy skontaktować się z Barbarą Krysztofczyk, specjalistką ds. kryzysów i byłą szefową PR-u m.in. Anny Lewandowskiej i Szymona Hołowni. Dla Stuu raczej nie miała dobrych informacji.
Amerykańskie seriale pokazują często PR-owców jako jakichś magików. I faktycznie, są takie skandale, przy których tylko magiczna różdżka mogłaby pomóc, ale ponieważ Harry Potter nie robi w komunikacji - no to czasami po prostu wizerunkowo nie ma już czego i jak zbierać. Dokładnie w takiej sytuacji jest Stuu - wizerunkowo fatalnej - stawia diagnozę.
Zobacz także: Prezes zarządu FAME MMA "ciepło" o Stuu i jego kolegach: "Nie chce was znać i już nigdy żadnemu z was RĘKI NIE PODAM"
Następnie Krysztofczyk wzięła pod lupę okoliczności tej afery, które - co tu dużo mówić - sprzyjają wybuchowi tak głośnego skandalu.
I nie chodzi tylko o to, że kompromitujące go materiały wyszły na jaw, ale też o to, że po pierwsze, ujawnił je akurat Wardęga, który ma talent do rozkręcania afer. Po drugie, że wyszły na jaw w momencie narastającego, kumulującego się oburzenia społecznego na youtube'owych twórców, a po trzecie, że wszystko to dzieje się w momencie kampanii wyborczej - kiedy istnieje zagrożenie, że politycy mogą chcieć wykorzystać tę sprawę, by przykładnie (surowiej) ukarać winnych i samemu dzięki temu wyjść na dobrych szeryfów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co teraz zrobi Stuu? Ekspertka nie pozostawia cienia wątpliwości
Jak to zwykle bywa w przypadku medialnych afer, wielu zastanawia się, co teraz zrobi jeden z jej głównych bohaterów. Ekspertka ma dla niego radę, ale trudno ocenić, czy jego wizerunek da się jeszcze w ogóle uratować. Warto też przypomnieć, że sam Stuu od kilku lat nie udziela się publicznie.
Co powinien zrobić Stuu? Z punktu widzenia PR pewnie nagrać film, w którym przyznaje się do błędów - deklaruje, że od dawna ma świadomość okropności swojego zachowania i z tego też powodu zaczęły się jego problemy psychiczne jakiś czas temu, co miało konsekwencje w tym, że ograniczył swoją obecność w sieci - ocenia. Teraz zaś solennie obiecuje, że już nigdy nie będzie dążył do żadnej publicznej działalności, bo wie, że nie ma do tego moralnego prawa. Do tego obowiązkowe przeproszenie wszystkich dziewczyn, które otrzymywały od niego te obrzydliwe wiadomości i deklaracja pełnej współpracy z władzami oraz otwartości na przyjęcie zasłużonych konsekwencji.
Niestety to, co idzie w parze z ratowaniem wizerunku nie zawsze współgra z działaniami służb i odwrotnie, na co też zwróciła uwagę ekspertka.
Następnie powinien więcej się już nie wypowiadać na ten temat, żeby też nie dolewać kolejnymi komentarzami oliwy do ognia... Ale tego wszystkiego nie zrobi. Dlaczego? Bo w tej sprawie to, co dobre z punktu widzenia PR-u, jest złe z punktu widzenia prawnego. Już wiemy, że zostało złożone w jego sprawie zawiadomienie do prokuratury, a to oznacza, że każda jego publiczna wypowiedź przyznająca się do winy mogłaby mu zaszkodzić. Prawnicze racje przeważą tu więc nad PR-owymi, co zresztą już widać po tym, jak jego adwokat zabrał głos i zapowiedział działania prawne wobec Olciak. Raczej więc nie doczekamy się żadnej sensownej wizerunkowo reakcji Stuarta.
Dla równowagi pochwały doczekali się natomiast włodaże Fame MMA, którzy momentalnie zareagowali na to, co ujawnił Wardęga.
W całej tej sytuacji najlepiej poradziło sobie Fame MMA. Błyskawicznie wydając oświadczenie, i to jeszcze tak jednoznaczne - nie tylko odcięli się od sprawy, ale też zyskali uznanie w oczach fanów. Myślę, że niejedna korporacja mogłaby się od nich uczyć szybkości i trafności reakcji. Cały ten kryzys to niewątpliwie największa jak dotąd afera w historii polskiego YouTube'a. Głównie z powodu kalibru obciążeń. Widzieliśmy już upadłe gwiazdy, które dźwigały się wizerunkowo z zarzutów o zdradę, oszustwa, alkoholizm czy brutalność. Ale przestępstwa wobec dzieci mają w percepcji ludzi oddzielną szufladkę oskarżycielską. Taką, która jak raz się otworzy - nie można jej odzobaczyć czy zamknąć.