Odkąd Marta Manowska dała się poznać szerszej publiczności w bijącym rekordy popularności programie Rolnik szuka żony, kariera prezenterki wciąż nabiera tempa. Jako że Marta idealnie wpasowuje się we wzorzec "dziewczyny z sąsiedztwa", Manowska w krótkim czas przekonała do siebie zarówno widzów, jak i władze Telewizji Polskiej. Tym sposobem mogła liczyć na kolejne intratne propozycje zawodowe: z czasem stała się gwiazdą Sanatorium miłości, a od zeszłego roku można ją oglądać w The Voice Senior. W kuluarach mówi się, że może też liczyć na posadę prowadzącej w Pytaniu na Śniadanie.
W sobotę miała miejsce ostatnia prosta w walce o tytuł zwycięzcy drugiej edycji The Voice Senior. Na finale nie mogło zabraknąć jury show, czyli Andrzeja Piasecznego, Alicji Majewskiej, Izabeli Trojanowskiej i Witolda Paszta. Ostatecznie zwyciężczynią drugiej edycji show TVP została Barbara Parzeczewska.
Tym, co od razu rzuciło się w oczy podczas finałowego odcinka, był brak Rafała Brzozowskiego, sprawującego w programie funkcję prowadzącego obok Marty Manowskiej. Ku zaskoczeniu fanów, nieoczekiwanie w roli konferansjerki musiała sprawdzić się sama Manowska. Jak udało nam się dowiedzieć, tuż przed startem programu na studyjnych korytarzach rozegrał się dramat. Rafał Brzozowski nie mógł pojawić się w finale u boku Manowskiej "z powodów zdrowotnych". Wszystko stało się zaledwie... trzy godziny przed wejściem na wizję. Na szczęście prezenterka dała radę w pojedynkę.
Sobotni finał "Voice Senior" prowadzić miała para Marta Manowska i Rafał Brzozowski. Niestety w ostatniej chwili okazało się, że ze względów zdrowotnych Rafał nie mógł wejść na plan. Marta Manowska musiała "uratować dzień" i poprowadzić sama finał na żywo. W trzy godziny nauczyła się kwestii Rafała na korytarzu i dała radę - podaje nasze źródło.
Myślicie, że swoim "bohaterskim" wyczynem Marta jeszcze bardziej zaimponowała władzom TVP?