W ostatnim czasie na największą platformę streamingową Netflix trafia coraz więcej polskich produkcji. Co więcej, są one często dostępne nie tylko dla polskich widzów, ale też przeznaczone do międzynarodowej dystrybucji. Choć trudno być akurat z tego powodu dumnym, swego czasu ogromną popularnością na całym świecie cieszyło się "dzieło" Blanki Lipińskiej "365 dni".
ZOBACZ: Prestiżowy magazyn "Variety" MIAŻDŻY "365 dni": "JĘKI ŻENADY będzie słychać aż w Warszawie"
We wtorek polskich widzów spotkała kolejna niespodzianka.16 grudnia na Netflix trafi jeden z najpopularniejszych polskich seriali, "Ranczo". Jednak nie dla wszystkich jest to dobra wiadomość - wyraz swojemu rozżaleniu w sieci dali twórcy i aktorzy występujący w produkcji. Okazało się, że wbrew swoim oczekiwaniom, mogą liczyć oni na bardzo skromne kwoty tantiem.
ZOBACZ: Gwiazdy "Rancza" nie dostaną tantiem od Netfliksa: "Ciekawe, czy aktorom amerykańskim też nie płacą"
W obliczu tych nowin skontaktowaliśmy się z Jackiem Kawalcem, który w serialu "Ranczo" wciela się w postać polonisty Tomasza Witebskiego. Aktor nie ukrywa, że zastrzyk gotówki od Netfliksa bardzo by mu się w tym momencie przydał.
Dopóki "Ranczo" było emitowane w telewizji, mieliśmy prawa autorskie i płacone tantiemy za powtórki odcinków. Netflix ma nam podobno nie płacić, więc nie wiem, na jakiej zasadzie to zostało kupione. Zwłaszcza w tej trudnej sytuacji, gdzie w porównaniu z ubiegłym rokiem zagrałem 90% mniej spektakli - w tym roku raptem cztery wakacyjne koncerty.
Kawalec cieszy się, że dzięki decyzji platformy serial "Ranczo" będzie mogło zobaczyć więcej widzów, nie tylko z Polski, ale nie kryje rozczarowania aspektem finansowym.
Fajne jest to, że ten serial nie umrze i zostanie dłużej w świadomości. Słabo natomiast z wymiernymi korzyściami. Nie dostałem kompletnie żadnych informacji o wykorzystaniu moich praw autorskich. Odbyło się to ponad głowami artystów i twórców.
Rozumiecie rozgoryczenie aktorów?