W połowie lipca media obiegła informacja o odejściu Piotra Kraśki z Dzień Dobry TVN. Dziennikarz zastąpił Justynę Pochanke na stanowisku prowadzącego główne wydanie Faktów. Tym samym Kinga Rusin została bez ekranowego partnera. Spekulowano, że wkrótce również ona może pożegnać się ze śniadaniówką.
Przypuszczenia okazały się słuszne. W poniedziałek Kinga poinformowała oficjalnie, że rezygnuje z prowadzenia porannego programu. Dziennikarka wyznała, że chciałaby podjąć nowe wyzwania i prowadzić "bardziej kontrowersyjne" formaty. Pochwaliła się przy okazji, że może sobie na to pozwolić, bo dzięki własnej firmie kosmetycznej jest niezależna finansowo.
Na oficjalnym profilu DDTVN na Instagramie dziennikarkę pożegnano dość chłodno, bo zaledwie jednym zdaniem. Nieco bardziej wylewny w rozmowie z Pudelkiem był Edward Miszczak, który nazwał ją "wspaniałą gwiazdą stacji".
Nie jest tajemnicą, że to właśnie Miszczak stoi za sukcesami Kingi w TVN. 15 lat temu wybrał ją na prowadzącą Dzień Dobry TVN. Pomysł, aby dziennikarka wystąpiła w Tańcu z Gwiazdami, także był jego. Kinga słuchała swego "mentora" i dobrze na tym wychodziła. Jej kariera kwitła, a Edward powierzał jej kolejne prestiżowe zadania, takie jak prowadzenie gal i imprez oraz największych formatów rozrywkowych stacji: You Can Dance czy Agenta.
Złote czasy "panowania" Kingi w TVN dobiegły końca, gdy na horyzoncie pojawiły się "rywalki": Agnieszka Woźniak-Starak i Małgorzata Rozenek, które również zostały ulubienicami szefa. Wszystkie trzy są inteligentne, obrotne, sprytne i nie boją się głośno wyrażać własnych poglądów. Miszczak ceni takie kobiety, bo są wyraziste i wzbudzają skrajne emocje. Nieprawdą jest więc, że wpływ na obniżenie rangi Rusin w stacji miały jej wypowiedzi na temat polityki czy ochrony środowiska.
Problematyczne w jej przypadku było to, że zbyt często wdawała się w pyskówki i nieprzyjemne dyskusje z gośćmi śniadaniówki oraz fanami na Facebooku czy Instagramie. Do tego wchodziła w konflikty z innymi gwiazdami stacji.
Dziennikarka często nie potrafiła zachować "zimnej krwi", a jej rozmowy na tematy polityczne wiecznie kończyły się awanturami w sieci i oburzeniem internautów. Wiązało się to z tym, że Kinga sukcesywnie traciła sympatię widzów, a wręcz zaczęła wzbudzać niechęć. Do tego stale przydarzały jej się wpadki. A to widziała tajfun, którego nie było, a to myliła słynne katastrofy lotnicze.
Miszczakowi coraz trudniej przychodziło bronienie jej. Czara goryczy przelała się po aferze ze zdjęciem Kingi z Adele zrobionym na prywatnej imprezie Beyoncé i Jaya Z po gali rozdania Oscarów. Rusin twierdziła, że do 7 rano bawiła się z największymi światowymi gwiazdami. Opowiadała o tym, jak rzekomo Charlize Theron częstowała ją pizzą, a Bradley Cooper posyłał jej uśmiechy, Jay Z uczył ją układu tanecznego, a Beyonce podziwiała jej kreację. Ponoć nawet sam Leonardo DiCaprio trzymał ją za rękę.
Przypomijmy: SUKCES PUDELKA: Kinga Rusin zyskała międzynarodową sławę, bo wysłaliśmy jej zdjęcie do redakcji "Daily Mail"
Dzięki Pudelkowi fotografia Rusin i Adele trafiła do serwisu Daily Mail i rozniosła się po świecie. Niestety, jak się okazało, na imprezie obowiązywał zakaz robienia i publikowania zdjęć, a tym bardziej szczegółowego opowiadania o gościach. I kiedy my już w zasadzie zapomnieliśmy o "bohaterskim reportażu" Kini, dla amerykańskich władz stacji (TVN został wykupiony przez Discovery) sprawa pozostała problematyczna.
Z naszych ustaleń wynika, że Amerykanie wymagali od reprezentantów ich interesów w Polsce, aby załatwiono ją nieco inaczej. Domagano się, by Rusin poniosła konsekwencje tego lekkomyślnego i w pewnym sensie bezczelnego czynu. Jej bezkarność i pewność siebie nie podobały się zarządowi. Miszczak nie wiedział, co zrobić, by zadowolić kontrahentów, a jednocześnie nie skrzywdzić swojej długoletniej ulubienicy. Ostatecznie podjęto decyzję o rozmowie dyscyplinującej, a Rusin nie poniosła żadnych realnych konsekwencji.
Rozwiązanie niejako pojawiło się samo, bo gdy Piotr Kraśko postanowił rozwijać swoją karierę poza śniadaniówką, Kindze trzeba było znaleźć nowego partnera - znowu. Nikt jednak do niej nie pasował pod względem "chemii". Miszczak postawił wszystko na jedną kartę i na nowo postanowił zwerbować do programu Agnieszkę Woźniak-Starak. W 2016 roku pracowała już przy wakacyjnych wydaniach i Edward miał nadzieję zatrudnić ją na stałe, ale śmierć Piotra Woźniaka-Staraka przekreśliła jego plany. Po roku od tych tragicznych wydarzeń Aga jest już ponoć gotowa wrócić do telewizji. To właśnie moment, kiedy dyrektor mógł zrezygnować z Kingi.
Możliwe jednak, że jeszcze zobaczymy Rusin w TVN, bo Miszczak nie wyklucza dalszej współpracy z dziennikarką, a nawet twierdzi, że ma dla niej jakieś nowe propozycje.
Pytanie tylko, czy uda się pogodzić jego wizję z ambicjami Kingi. Kiedyś próbowała już wyjść z inicjatywą i poniosła porażkę. Napisała scenariusz serialu, złożyła go w TVN-ie i czekała na decyzję. Niestety ostatecznie jej pomysł wylądował w koszu.
Jak będzie tym razem?