Joanna Opozda w środę wieczorem opublikowała wyznanie, że w wieku 20 lat wpadła w sidła sutenerskiej siatki. Przestępcy skłonili ją do wyjazdu za granicę pod przykrywką pracy w charakterze hostessy. Dopiero na miejscu okazało się, że chodzi o usługi o charakterze seksualnym.
Zobacz: Joanna Opozda przed laty padła ofiarą SUTENERSKIEJ SIATKI! "Myślałam tylko, jak stamtąd uciec"
W rozmowie z Pudelkiem Joanna Opozda zgodziła się wytłumaczyć, do czego tak naprawdę doszło podczas jej pobytu we Francji. Jak sama podkreśla, ma nadzieję, że jej historia będzie w stanie uchronić młode osoby przed popełnieniem tych samych błędów.
Pudelek: W jaki sposób skontaktowały się z Tobą po raz pierwszy te osoby, które chciały cię zatrudnić? Jakie wrażenie na tobie zrobili, czy pamiętasz jakieś szczegóły tych rozmów, jakie były ustalenia, warunki?
Joanna Opozda: Osoby z rzekomej agencji hostess skontaktowały się ze mną przez nieistniejący już dziś portal internetowy. Z tego, co pamiętam, wiadomość wyglądała profesjonalnie, nie dostrzegłam w niej nic podejrzanego. Poszukiwano hostess i modelek na eventy organizowane za granicą. Trzeba było dobrze się prezentować, być uśmiechniętą, wesołą, witać prestiżowych gości. Na eventach nie można było spożywać alkoholu. Standardowe wymogi tej pracy. Nie było w tej w ofercie nic niepokojącego.
Jak wyglądała twoja podróż do Francji? Co możesz powiedzieć o miejscu, w którym cię zakwaterowano; o tym, jak zostałaś przyjęta? Czy coś zwróciło Twoją uwagę?
Do Francji przyleciałam samolotem, z lotniska na miejsce przywiozła mnie taksówka. To był późny wieczór, jakoś przed północą. Domek, w którym nas zakwaterowano, prezentował się bardzo ładnie. Warunki trzygwiazdkowego hotelu, czyli nic, co odbiegałoby od normy i warunków moich poprzednich współprac modelingowych. Dostałam pokój z łazienką, w dobrym standardzie. Byłam zmęczona, więc szybko poszłam spać. Tego wieczoru właściwie z nikim nie rozmawiałam.
Na co twoim zdaniem powinni w szczególności uważać młodzi ludzie, gdy ktoś przyjdzie do nich z ofertą pracy w sektorze mody i show biznesu? Jak powinni sprawdzić według Ciebie tego typu propozycje i na co powinni szczególnie uważać?
Przede wszystkim zawsze należy mieć umowę. Ja uwierzyłam komuś na słowo. Miałam wtedy 20 lat i nie wierzyłam, że może mnie spotkać taka sytuacja. Byłam naiwna, ufałam ludziom. Poza tym wyjazd miał odbyć się na dniach, więc trzeba było szybko się decydować, nie myślałam wtedy o formalnościach. Dzisiaj wiem, że to był błąd. Papier daje nam możliwość wynegocjowania odpowiednich warunków pracy. W umowie zawarte są nasze zobowiązania wobec pracodawcy oraz zobowiązania pracodawcy wobec nas. Jestem przekonana, że gdybym wtedy poprosiła o taką umowę, po prostu bym jej nie dostała. I to byłby sygnał, że coś jest nie tak. Ważne jest również to, aby poznać i sprawdzić osobę, z którą podpisujemy kontrakt. Polecam zrobić research w internecie. Poczytać opinie na temat danej agencji lub osoby oferującej nam pracę. Jeśli mamy taką możliwość, dobrze skonsultować taką ofertę z kimś z większym od nas doświadczeniem.
W którym momencie zorientowałaś się, czego tak naprawdę będą od ciebie wymagać "pracodawcy"?
Jadłam obiad z kilkoma dziewczynami. Nagle pojawił się jakiś niezrozumiały dla mnie temat sugerujący, że nasze "obowiązki" wyglądają inaczej niż w wiadomości, którą otrzymałam. Zaczęłam zadawać pytania. Odpowiedzi rzucane były w żartobliwy, wymijający sposób. Drążyłam te kwestie, żeby dobrze to wszystko zrozumieć. W końcu usłyszałam, jakich "usług" oczekują od nas nasi pracodawcy. Zdębiałam. Myślałam, że to jakiś żart. Pamiętam, że doszło wtedy między mną a kilkoma dziewczynami do konfliktu. Niektóre zarzucały mi, że wiedziałam, po co tam jadę. Puściły mi nerwy. Popłakałam się. Poczułam ogromny strach, który ostatecznie wziął górę nad innymi emocjami, więc odpuściłam wykłócanie się o swoje racje i zamknęłam się w swoim pokoju.
Czy miałaś jakikolwiek kontakt z osobami korzystającymi z usług obecnych tam dziewczyn? Byłaś świadkiem tego, jak to wszystko się odbywa?
Nie, byłam tam tak krótko, że nawet nie pamiętam twarzy osób, które tam spotkałam. Jak już wspomniałam we wcześniejszych odpowiedziach, te dwa dni, które tam spędziłam, głównie przesiedziałam w swoim pokoju, więc niewiele widziałam. Drugiej nocy usłyszałam hałasy, śmiechy kobiet i mężczyzn. Ze strachu zabarykadowałam drzwi łóżkiem. W pewnym momencie ktoś zaczął dobijać się do moich drzwi. Na szczęście po chwili ten ktoś odpuścił. Tej nocy nie zmrużyłam już oka.
Co możesz powiedzieć o obecnych na miejscu pozostałych dziewczynach? Czy były tam z własnej woli? Czy wiedziały, w czym biorą udział? Jeśli tak, czy mówiły, dlaczego zdecydowały się na taki rodzaj pracy?
Myślę, że część dziewczyn wiedziała, po co tam jedzie, ale były też takie, które zostały oszukane i zwabione ciekawą i dobrze płatną ofertą pracy - zupełnie jak ja. Nie rozmawiałam z tymi kobietami o powodach, dla których decydowały się na podjęcie takiej pracy. Myślałam tylko o swoim powrocie do domu... Prawdę mówiąc, średnio mnie to wtedy interesowało. Dało się wyczuć, że niektóre miały jakieś ciężkie sytuacje życiowe, ale nie wnikałam w szczegóły. Miałam wtedy inne zmartwienia...
Wspominasz, że gdy tylko zorientowałaś się, co tak naprawdę się dzieje, zamknęłaś się w pokoju i na drugi dzień uciekłaś z powrotem do Polski. Jak ci się to udało? Wiele dziewczyn w podobnej sytuacji nie ma tak wiele szczęścia.
To prawda, miałam ogromne szczęście. Wydaje mi się, że kobieta, która to organizowała, przestraszyła się. Być może uznała, że mogę jej zaszkodzić. Pamiętam, że najpierw próbowała to wszystko obrócić w żart, namówić mnie, żebym została. Mówiła, że przecież tutaj nikomu krzywda się nie dzieje, że nikt mnie do niczego nie zmusi. Powiedziałam jej, że nie chcę problemów, że będę milczeć. Wytłumaczyłam, że zaszło nieporozumienie, starałam się być asertywna i mimo strachu, obaw - konkretna. Próbowałam za wszelką cenę zachować spokój, sprawiać wrażenie opanowanej i zdecydowanej. To było trudne, ale doszłam do wniosku, że panika i groźby nie będą działały na moją korzyść. Co bardzo ważne, nie oddałam im paszportu, który w pewnym momencie chcieli mi zabrać. Wydaje mi się, że organizatorzy ostatecznie uznali, że mogę sprawiać problemy i nie ma sensu mnie trzymać.
Czy kiedykolwiek później wpadłaś na którąś z tych osób? Udawali, że ciebie nie znają czy wręcz przeciwnie?
Całe szczęście nigdy nie spotkałam już żadnej z tych osób.
Wydarzenia, o których mówimy, miały miejsce 12 lat temu. Jak wtedy poradziłaś sobie z traumą? Jak radzisz sobie z tą sytuacją teraz?
Te wydarzenia brutalnie przewartościowały mój stosunek do ludzi. Zaczęłam czuć się słaba, bezradna i wszędzie widziałam zagrożenie. Mimo wsparcia bliskich i psychologa oraz wieloletniej pracy nad sobą do dziś jestem bardzo nieufną osobą. Niektórych bardzo drażni moja podejrzliwość. Czytam wnikliwie wszystkie umowy. Otaczam się wąskim kręgiem ludzi. Staram się skupiać na tym, co kocham, na tym, co przynosi mi spokój i ukojenie, na przykład na zwierzętach. Przebywanie z nimi, pomaganie im, to również moja forma terapii.
Przez te 12 lat starałam się żyć normalnie, ale gdzieś z tyłu głowy miałam świadomość tych wszystkich konsekwencji, jakie mogłam ponieść albo jeszcze poniosę. Wiele lat cierpiałam na bezsenność, miałam koszmary, depresję, bardzo niskie poczucie wartości, ciągłe poczucie winy, poczucie wstydu i strachu. Z jednej strony bałam się ludzi, przed którymi uciekłam, z drugiej ludzi, którzy będą mnie oceniać, podawać w wątpliwość moją wersję wydarzeń.
Odbiło się to na moich relacjach międzyludzkich, związkach, na pracy. W późniejszym życiu starałam się sprawiać wrażenie silnej i twardej kobiety. Nie chciałam, żeby komukolwiek przeszło przez myśl, że można mnie oszukać czy wykorzystać. Przez lata nie mogłam sobie wybaczyć swojej głupoty. Nie mogłam sobie wybaczać tego, na jaki stres naraziłam swoją rodzinę. Na jakie niebezpieczeństwo naraziłam siebie.
W opublikowanym poście zaznaczasz, że po całym zajściu żyłaś przez wiele lat z poczuciem winy. Co chciałabyś powiedzieć osobom, które podobnie jak ty, mimo że są ofiarami, a nie sprawcami, borykają się z podobnymi emocjami?
Jeśli jesteście ofiarami, nie trzymajcie tego w sobie. Nie wstydźcie się o tym mówić. Nie bójcie się reakcji ludzi wokół. W życiu nie ma nic cenniejszego niż zdrowie, w tym przypadku zdrowie psychiczne. Wypieranie, udawanie przed sobą i resztą świata, że nic się nie stało, nie jest żadnym rozwiązaniem - często ma odwrotne skutki. Pamiętajcie, że nieleczona trauma może mieć bardzo poważne konsekwencje, jak na przykład depresja, nerwica.
Szukajcie pomocy, walczcie o siebie. Ten proces można odwrócić, otrzymując wsparcie bliskich, angażując w nasz problem specjalistów czy zgłaszając się do placówek, które wspierają osoby z podobnymi doświadczeniami, jak na przykład La Strada, gdzie pomoc otrzymują setki dziewczyn. Żyjemy w epoce #MeToo, w czasach, w których o pewnych rzeczach w końcu zaczyna mówić się głośno. W czasach, gdzie nie ma przyzwolenia na takie sytuacje i zachowania.
Jeżeli jesteś osobą, którą zmuszono lub próbowano zmusić do świadczenia usług seksualnych, skontaktuj się z Fundacją przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu La Strada. Nikt nie powinien robić niczego wbrew własnej woli. Osoby pracujące w fundacji będą potrafiły Ci pomóc, bez osądzania i bez zdziwienia. Właściwie ocenią sytuację i znajdą najlepsze wyjście. Możesz skontaktować się z nimi pod całodobowym numerem telefonu +48605687750 i adresem mailowym strada@strada.org.pl.