W piątek poinformowano, że Artur Walczak nie żyje. Mężczyzna od ponad miesiąca walczył o życie po tym, jak w wyniku nokautu na gali PunchDown stracił przytomność i wylądował w szpitalu. Przyczyną śmierci "Walusia" była niewydolność wielonarządowa wynikająca z nieodwracalnego uszkodzenia centralnego układu nerwowego.
Zawodnika pożegnali między innymi organizatorzy osobliwego przedsięwzięcia oraz Dawid Zalewski, który był jego przeciwnikiem podczas tragicznego w skutkach pojedynku.
Zobacz też: Artur "Waluś" Walczak nie żyje. Dawid Zalewski żegna zmarłego. To on znokautował go na gali PunchDown
W rozmowie z Pudelkiem głos w sprawie śmierci Artura zabrała także Julia "Sara" Jaroszewska, która też miała okazję brać udział w gali.
Popłakałam się, jestem w szoku. Przecież ja też tam byłam... - zauważa roztrzęsiona niedoszła dama z "Projektu Lady", ubolewając nad tym, jak wieść o śmierci kolegi wpłynęła na jej samopoczucie:
Boże, jadę na teledysk, nie mam nawet humoru...
Julia zdradziła również, że ma z Walczakiem same dobre wspomnienia:
Pamiętam jak mi dał radę na PunchDown i trzymał kciuki bym była pierwsza - wraca wspomnieniami do wydarzeń z poprzedniej edycji i dodaje, że do końca wierzyła, iż Artur ostatecznie dojdzie do siebie.
Byłam pewna na sto procent, że z tego wyjdzie i ta sprawa pójdzie w zapomnienie. To jest taki szok. Boże, nie wiem, co powiedzieć. Naprawdę, bo jestem w totalnym szoku.
Na koniec zaznaczyła, że ubolewa nad losem organizatorów:
Szkoda mi strasznie też wszystkich z federacji, bo wiem jaka lawina hejtu na nich spłynie... Gdyby coś takiego stało się w np. Fame MMA też wszyscy by mówili: "Po co ludzie tam chodzą?". Nie mogę uwierzyć, że nie żyje, moja rodzina by tego nie zniosła...
Jaroszewska zadedykowała też na Instastories zmarłemu koledze z PunchDown piosenkę Grubsona "Na szczycie".
Zdradzimy Wam, kto najlepiej klika się na Pudelku!