Justyna Steczkowska wielokrotnie udowadniała, że ważniejsza od komercji jest dla niej sztuka na najwyższym poziomie. Jako jedna z nielicznych gwiazd, inwestuje ogromne pieniądze w swoje teledyski, dzięki czemu odbiegają one jakością od tych, które możemy oglądać na co dzień.
Nie zawsze jednak jej starania zostają docenione. Do dziś mówi się o starcie wokalistki w eliminacjach do ostatniego konkursu Eurowizji. Przez wielu była typowana na faworytkę polskich preselekcji, a jej utwór "Witch-er Tarohoro", przygotowywany przez długie miesiące, zdobywał serca słuchaczy w całej Europie. Steczkowska ostatecznie przegrała z Luną zaledwie jednym punktem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wygląda na to, że Justyna Steczkowska otrząsnęła się już po porażce i przygotowuje dla swoich fanów kolejne niespodzianki. Na swoich profilach w mediach społecznościowych udostępniła kulisy nagrywania scen nad jeziorem do nowego klipu. W pewnym momencie, pod wpływem ciężaru stroju, straciła równowagę i upadła na szklany podest znajdujący się pod nią.
W tle było słychać siarczyste przekleństwa, co może świadczyć o bólu, jakiego doświadczyła.
No i tak się kończą zdjęcia. Musimy jechać do szpitala, bo rana głęboka, cięta - opowiedziała przejęta piosenkarka już po wstępnym opatrzeniu ran.
Justyna Steczkowska zdradza, jak się czuje po wypadku
Pudelek skontaktował się z wokalistką, by zapytać, jak się czuje i co dalej z zaplanowanymi koncertami. Jak przyznała, mimo ogromnego bólu, będzie wciąż występowała i nie odwoła zaplanowanych występów.
Dziękuję redakcji. Bardzo miło z waszej strony. Cztery szwy, noga boli, ale koncert wieczorem, więc zbieram się w sobie i wyruszam w drogę - przekazała.
Pudelek życzy dużo zdrowia, a inni artyści powinni chyba brać z niej przykład.