Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Jakiś czas temu do mediów trafiła zaskakująca wiadomość o zwolnieniu Katarzyny Dowbor z show "Nasz nowy dom". Informacja ta była o tyle szokująca, że z formatem dziennikarka była związana od samego początku i trudno było sobie w ogóle wyobrazić, że ktoś mógłby ją zastąpić. Okazuje się, że "nowa twarz", czyli Elżbieta Romanowska, nie przyciągnęła widzów przed telewizory, bo wyniki pokazują tylko, że oglądalność z odcinka na odcinek spada. Mimo że na początku sympatycy Dowbor obawiali się, co dalej z jej karierą, ta w końcu poinformowała, że wraca do telewizji.
Katarzyna Dowbor opowiada o misji w telewizji
W CANAL+ DOMO Katarzyna poprowadzi program, w którym będzie relacjonować remont własnego domu. Nie ulega więc wątpliwości, że prezenterka nie wybiera się na zawodową emeryturę. Warto jednak nadmienić, że nieco gorzej radzi sobie format, z którego została zwolniona. W rozmowie z Pudelkiem Katarzyna poruszyła między innymi temat misji w telewizji.
Bardzo mi tej misji w telewizjach brakuje. Jaką misją jest to, że panienki w strojach kąpielowych chodzą i knują, która, któremu chłopaka zabierze. No to nie jest misja. To jest wyrabianie w ludziach takiego złego gustu, złych nawyków. Bardzo mi brakuje w telewizjach większej ilości programów misyjnych - mówiła w rozmowie z naszym reporterem, Cezarym Wiśniewskim.
Katarzyna Dowbor otworzyła się też nieco na temat relacji z synem. Przyznała między innymi, że Maciej nie krył zdziwienia decyzją Edwarda Miszczaka o zakończeniu współpracy z jego mamą.
Dla Maćka to też był szok, też to była trudna sytuacja, bo nikt z nas się tego nie spodziewał. Jakieś rozmowy były między nami, co dalej, ale nigdy w życiu bym mu niczego nie narzuciła ani nie powiedziała, że coś musi zrobić. Jest dorosły, podejmuje własne decyzje. Ale jeśli mogłam go o coś prosić, to prosiłam, żeby nie podejmował gwałtownych decyzji, bo to jest jego miejsce zawodowe [przyp. red. Polsat], on tam był pierwszy i byłam za tym, żeby tam został - powiedziała nam Katarzyna Dowbor.
Rozmawiając o zawodowych doświadczeniach, dziennikarka dodała, że swego czasu bardzo tęskniła za TVP, w której spędziła 30 lat.
Pierwsze parę miesięcy, kiedy wyrzucono mnie z TVP, to jak jechałam gdzieś w okolice Mokotowa, to omijałam Woronicza, nie byłam w stanie przejechać tą ulicą. Czułam żal, smutek, takie: po co mam się denerwować. Nie jeździłam - mówiła.
Katarzyna Dowbor o emeryturze
To jest tajemnica pomiędzy mną a ZUS-em. Ja pracowałam 30 lat na etacie w państwowej instytucji. Pracodawca odprowadzał składki. Na pewno jest to emerytura wyższa niż moich kolegów - poinformowała.
Zapytaliśmy Dowbor również, czy myśli, że Miszczak żałuje swojej decyzji.
Ja ten temat zakończyłam. Pożegnaliśmy się i myślę, że nie będziemy mieć więcej kontaktu. Jego wybory, jego decyzje. Historia i widzowie to ocenią - mówiła. Miał do tego prawo, ale myślę jednak, że trzeba się kierować dobrem stacji... - zakończyła wymownie.
Katarzyna Dowbor nie zobaczy nowych odcinków "Nasz nowy dom"
Dowbor przyznała jednak, że nie widziała nowych odcinków "Nasz nowy dom". Zwierzyła się, że traktuje ten program trochę jak swoje dziecko, a przy produkcji była od samego początku. Katarzyna nie ukrywała również, iż, jako że z programem była związana już na etapie powstawania, to będąc już rozpoznawaną personą w mediach - niejako przyczyniła się do sukcesu formatu.
Nie chcę oglądać, bo trochę mnie boli, wiadomo, że jeżeli twoje dziecko jest ci zabrane, to trochę boli. Poza tym ja nie mam prawa oceniać, ja nie chcę się sugerować, ja nie chcę oceniać. Oceniają widzowie. Mogę tylko powiedzieć, że cieszę się, że program jest, bo on wielu rodzinom pomógł. Byłoby bardzo źle, gdyby tego programu nie było - opowiadała.
Zobaczcie całą rozmowę naszego reportera z Katarzyną Dowbor.