W połowie grudnia na portalu Goniec.pl pojawiła się historia Aliny Pacyny z Będzina. Kobieta zwróciła się do Krzysztofa Rutkowskiego z prośbą o pomoc w zebraniu dowodów na niewinność swojego męża, który został skazany w sprawie karnej. W lutym detektyw miał przyjąć zlecenie i otrzymać za to 15 tys. euro w gotówce. Kobieta, po wręczeniu pieniędzy, nie otrzymała jednak ani paragonu, ani faktury, a zamiast umowy z biurem detektywistycznym podsunięto jej do podpisania "wniosek o interwencję medialną i śledztwo dziennikarskie" w telewizji Patriot24.
Z panią Aliną skontaktowali się ludzie związani z Rutkowskim: Robert Rewiński, redaktor naczelny Patriot24, oraz tajemnicza "pani Dorota". Jak relacjonuje Pacyna, początkowo sprawiali wrażenie zaangażowanych, jednak na stronie Patriot24 nie pojawiła się nawet wzmianka o jej mężu. Po dziewięciu miesiącach oczekiwania kobieta postanowiła nawiązać kontakt z redakcją Gońca. Z pomocą dziennikarzy skontaktowała się z Rutkowskim.
My mamy odnotowane to jako "interwencja medialna". Stąd też robił to Robert Rewiński. I mamy tutaj też dokumenty finansowe przygotowane na telewizję Patriot24 – usłyszała od detektywa.
Jak twierdzi Goniec.pl, po tym telefonie wspólnicy Rutkowskiego przywieźli pani Pacynie "fakturę za nieistniejącą obsługę" opatrzoną fałszywą datą. Fakturę wystawiła firma "Patriot24 Intercontinental", zarejestrowana w Anglii i zarządzana przez Maję Rutkowski oraz Roberta Rewińskiego.
Otrzymałam fakturę VAT, która była dla mnie nieczytelna i niezrozumiała. Faktura VAT była w języku angielskim. (...) Później w domu zorientowałam się, że daty oraz firma widniejąca na tym dokumencie są niewłaściwe, a przetłumaczona treść usługi nie ma w żaden sposób odniesienia do ustaleń, obietnic czy wniosku do zlecenia, którego dotyczył - twierdzi Pecyna, która czuje się oszukana.
Kobieta poinformowała organy ścigania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W poniedziałek serwis Goniec.pl poinformował, że Prokuratura Rejonowa Łódź-Bałuty w Łodzi wszczęła śledztwo we wspomnianej sprawie. Służby badają sprawę pod kątem art. 286 KK, czyli oszustwa. Detektywowi grozi nawet osiem lat pozbawienia wolności.
Nie jest wykluczone, że podczas skrupulatnego dochodzenia kwalifikacja czynu może zostać rozszerzona o art. 65 k.k., czyli uczynienia z przestępstwa stałego źródła dochodu lub działania w zorganizowanej grupie - przekazał portalowi Goniec pracownik organów ścigania.
Goniec próbował skontaktować się z Rutkowskim, ale ten "nie odebrał telefonu oraz nie odpisał na prośbę o komentarz". Do sprawy odniósł się jednak w rozmowie z Pudelkiem. Jak podkreśla, cieszy go fakt, że prokuratura zajęła się sprawą.
Bardzo się cieszę, że prokuratura wszczęła śledztwo, ale warto podkreślić, że nie przeciwko mnie, lecz w sprawie - mówi nam i dodaje, że on także złożył zawiadomienie przeciwko autorowi tekstu oraz serwisowi Goniec, który od kilku miesięcy publikuje materiały na jego temat.
ZOBACZ: Prokuratura wszczęła śledztwo ws. Krzysztofa Rutkowskiego. Detektywowi grozi do ośmiu lat więzienia
Rutkowski powiedział nam, że po grudniowej publikacji jego syn zaczął otrzymywać groźby pozbawienia życia, które zostały już zgłoszone odpowiednim służbom. O samej sprawie Aliny Pacyny z Będzina mówił jednak niewiele i zapewnia, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
Gdyby ktoś poczuł się oszukany, logiczne jest, że w pierwszej kolejności telefonuje do biura i mówi: "Panie Krzysztofie, nie zrobiliście roboty do końca w taki czy inny sposób. Chciałabym się z Panem rozliczyć". My na to odpowiadamy: "Dobrze, proszę Pani, zrobiliśmy to, to, to i to. Dla świętego spokoju proszę, oto dla Pani dwa tysiące euro, pięć tysięcy euro. Zamknijmy ten temat". To jest logiczne, polubowne rozwiązanie problemu. Robert Rewiński, redaktor naczelny Patriot24, spotkał się z Panią Aliną, przekazał jej fakturę, którą ona podpisała i w pełni zaakceptowała. Jak może teraz twierdzić, że nie wiedziała, co podpisywała? Nie wiedziała, co podpisywała, ale wie, ile pieniędzy dawała? Mieliśmy środki na podejmowanie działań w Holandii i te działania były realizowane. Nigdy nie mieliśmy z tego tytułu żadnych pretensji. Wręcz przeciwnie, są nagrania, na których Pani Alina dziękuje nam i jest zadowolona - słyszymy.
Publikacje serwisu Goniec.pl nazwał medialnym atakiem, który, jego zdaniem, ma na celu zdyskredytowanie jego działalności.
Zwróciliśmy się do prokuratury w Łodzi z prośbą o szczegóły dotyczące opisywanej sprawy, jednak do momentu publikacji tekstu nie uzyskaliśmy odpowiedzi.