Podczas gdy cała Polska zajmuje się analizowaniem mrocznej przeszłości czołówki polskich twórców internetowych, na bocznych torach Pandora Gate narastają kolejne konflikty. W ostatni piątek we właściwym sobie stylu kij w mrowisko włożył Krzysztof Stanowski. W swoim materiale dziennikarz poświęcił kilka chwil na omówienie wypowiedzi Amadeusza Ferrariego, który przyznał, że wie o pewnym przypadku zgwałcenia nieprzytomnej dziewczyny przez znanego youtubera, jednak nie zamierza ujawniać danych personalnych oprawcy. Tak podany komunikat szczególnie nie przypadł do gustu Stanowskiemu.
Co to jest, ku**a, koło fortuny? Mamy teraz zgadywać? Pierwsza literka "G" i będziemy prosić o samogłoskę?! - oburzył się współtwórca Kanału Sportowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Amadeusz Ferrari atakuje Krzysztofa Stanowskiego. Jest odpowiedź
Na odpowiedź Ferrariego nie trzeba było długo czekać. We własnej publikacji na YouTube gwiazdor Fame MMA zarzucił Stanowskiemu, że ten sam próbuje się wybić na patologicznych aferach, przy czym wrzuca wszystkie osoby ze środowiska do wora ze zwyrodnialcami i pedofilami. Ferrari zwrócił również uwagę na fakt, że na swoim kanale Stanowski sam promował swego czasu postacie o co najmniej wątpliwej moralności.
Jesteś klaunem, który w obliczu największej internetowej afery w Polsce dostarcza ludziom taniej rozrywki, spychając cierpienie ofiar na drugi plan. I ty śmiesz wyśmiewać mnie za to, że nie podałem nazwiska gwałciciela? (…) Sam jesteś youtuberem i sam polujesz na wyświetlenia. Nie jesteś bohaterem, jesteś zwykłą hieną. Robisz to często kosztem innych. Nie jesteś w tym dobry. Nie jesteś taki, jak ci się to wydaje. Jesteś częścią problemu. (…) Nie jest tak trochę, Krzysiu? Lisku Chytrusku?
Przypomnijmy: Konopskyy MIAŻDŻY Stuu w nowym filmie! Burton miał spotykać się z 5 nieletnimi dziewczynkami: "Jesteś OBRZYDLIWY" (WIDEO)
"Lisek Chytrusek" nie zostawił tego bez odpowiedzi. W wiadomości przesłanej do redakcji Pudelka Stanowski oznajmia, że nie ma zamiaru tracić czasu na debatowanie z osobami pokroju Ferrariego, którego nazywa pieszczotliwie Citroenem.
W ostatnim filmie apelowałem, by internet przystał być Big Brotherem z zakładu karnego i byśmy wszyscy przestali kierować uwagę w stronę patologii. Dlatego też nie mam zamiaru prowadzić jakiejkolwiek polemiki z ludźmi z marginesu. To poniżej mojej godności i wbrew interesowi społecznemu. Nie interesuje mnie, jakie zdanie na mój temat ma Ferrari czy inny Citroen - czytamy.
Robi się coraz ciekawiej?