Anna Lewandowska od lat obecna jest w show biznesie, w którym to sukcesywnie buduje swoje fintessowe imperium. Trenerka jest niezwykle aktywna w mediach społecznościowych, a na Instagramie obserwuje ją ponad 5,5 miliona internautów. Nic więc dziwnego, że fani ukochanej "Lewego" zaczęli się niepokoić, gdy ta na kilka dni porzuciła swoją internetową aktywność.
Cisza przedłużała się w nieskończoność, a obserwatorzy zaczęli się zastanawiać, z czego wynika. Pojawiło się wiele teorii, tłumaczących zniknięcie Ann, a niektóre sugerowały nawet, że Lewandowska poddała się operacjom plastycznym i właśnie dochodzi do siebie.
Anna Lewandowska pochwaliła się wakacjami w Dominikanie
W końcu jednak gwiazda powróciła na Instagram, prezentując swoim fanom instastory, na którym to zdradziła, że przeżyła przygodę życia. Potem na jej profilu pojawił się filmik z egzotycznych wakacji z plecakiem. Co prawda internauci nie do końca uwierzyli w "urlop bez telefonu", gdyż na jej profilu można było podziwiać profesjonalnie zmontowany filmik z urywek z wakacji, w tym ujęcia nakręcone z drona.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lekarka zdradza, czy Anna Lewandowska miała botoks
Nieobecność Ann w sieci spowodowana była więc wakacjami, a nie rzekomymi zabiegami upiększającymi. O zdanie poprosiliśmy również lekarkę, która w rozmowie wyjawiła nam, że jej zdaniem Lewandowska nie spędzała swojego urlopu w klinice medycyny estetycznej. Mimo że w dzisiejszych czasach różne "upiększacze" nie powinny już dziwić, to wciąż wywołują one sporo emocji u internautów.
Grzechem byłoby nie wspomnieć o botoksie, którego nie ma lub go nie widać! Efekt botoksu jest przewidywalny, ale osobiście odradzam wykonywanie zabiegów z użyciem toksyny botulinowej kilka dni przed ważnymi wydarzeniami. Na efekt toksyny musimy cierpliwie poczekać… nawet do dwóch tygodni. Jeśli porównamy zdjęcia sprzed medialnego zniknięcia Ani i teraz, to mamy efekt naturalnej urody - usłyszeliśmy od doktor Małgorzaty Kocot.
Gdyby spadła brew, szczególnie opadnięcie tylko jednej brwi potrafi być dramatycznie widoczne, lub gdyby brwi bohatersko uniosły się nadmiernie ku górze (i wylądowały prawie w połowie czoła) z pozostawieniem bardzo mocno zarysowanych zmarszczek tuż nad linią brwi… wtedy moglibyśmy się martwić źle przemyślaną strategią "wizerunkową" - wyjawiła nam w rozmowie doktor Kocot.
Odetchnęliście z ulgą?