Monika Sobień-Górska postanowiła przyjrzeć się nieco bliżej życiu Anny Lewandowskiej. Trudno nie zauważyć, że od wielu lat jej rodzina jest na świeczniku, a fani chętnie podglądają, jak wygląda codzienność żony jednego z najpopularniejszych napastników na świecie. Większość publikacji poświęconych jest zazwyczaj piłkarzowi, ale tym razem to karateczka została postawiona w blasku fleszy. Żona Roberta Górskiego napisała bowiem książkę zatytułowaną "Imperium Lewandowska". Autorka wzięła nawet udział w organizowanym przez celebrytkę sportowym obozie.
To tam udało jej się poczynić pewne obserwacje, w tym te związane z uwielbieniem fanek, które "zapatrzone w swoją idolkę, kreują społeczność podobną do kościoła pod wezwaniem Lewandowskiej". Pisarka miała też okazję porozmawiać z trenerką. W wywiadzie dla "Faktu" przyznała, że spotkała się z "Lewą" w Barcelonie.
Ten wywiad to jedyna autoryzowana część książki. Pozostałej treści Anna Lewandowska jeszcze nie zna, tym bardziej jestem jej wdzięczna za wywiad. Wzbudza to mój ogromny szacunek, bo moim zdaniem niewiele osób publicznych zdecydowałoby się na taki krok. Jest to przecież pewnego rodzaju ryzyko - mówiła w rozmowie z serwisem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sobień-Górska opisuje dzieciństwo Lewandowskiej
Sobień-Górska poruszyła też temat dzieciństwa Lewandowskiej. Anna wielokrotnie w wywiadach zapewniała, że wie, co oznacza "życie w biedzie". Pudelkowi udało się uzyskać fragment książki, w którym osoba z rodziny Lewandowskiej przyznaje, że jej dzieciństwo nie było proste i kolorowe.
Myślę, że warto raz na zawsze ustalić, jak było, bo Ania wprawdzie mówiła w wywiadach o tym, że zna smak biedy, ale nie rozwijała tego wątku i narosło wokół tego wiele fałszywych interpretacji – mówi mi osoba z rodziny Lewandowskiej. – Ania faktycznie zna smak biedy i wspólnie z bratem oraz mamą poznała go w bardzo brutalny sposób. Po prostu pewnego dnia Bogdan, ojciec Ani, zostawił rodzinę bez słowa wyjaśnienia i bez środków do życia, w nieukończonym domu - czytamy w książce.
Dalej dowiadujemy się, że początkowo mama Ani trzymała tę informację w sekrecie. Dopiero pół roku później postanowiła zwierzyć się swojej bratowej i opowiedzieć, w jak trudnej sytuacji znajduje się rodzina.
Przez jakieś pół roku Maria trzymała tę informację w tajemnicy przed rodziną i znajomymi. Miała chyba jeszcze nadzieję, że mąż wróci, nie chciała go stawiać w złym świetle przed rodziną. W efekcie we wrześniu Ania i Piotrek, których wcześniej było stać na markowe ubrania, poszli do szkoły bez zeszytów i bez podręczników. Dopiero około grudnia Maria przełamała się, powiedziała najpierw bratowej, a później swojemu bratu, w jakiej jest sytuacji - wybrzmiewa w "Imperium Lewandowska".
Mama Anny Lewandowskiej musiała korzystać z pomocy sąsiadów i Caritasu
Mama Anny postanowiła w końcu się rozwieść, a stanąć na nogi pomógł jej właśnie brat. Z książki dowiadujemy się jednak, że zdarzało się, że Ania, jej mama i brat musieli korzystać z pomocy sąsiadów czy Caritasu.
Maria rozwiodła się, zaczęła stawać na nogi, a brat pomógł jej wyremontować dom. Wprawdzie do zawodu już nie wróciła, ale podejmowała inne prace, były mąż po blisko roku zaczął płacić niewielkie alimenty na dzieci i rodzina więcej już tak głębokiej biedy nie zaznała, choć nigdy nie wróciła do takiego poziomu życia, jaki miała przed odejściem ojca. Niemniej przez te pierwsze pół roku naprawdę było trudno i zdarzało się, że musieli korzystać z pomocy Caritasu lub sąsiadów - pisze autorka.