Nie minęły nawet dwa tygodnie od pogrzebu Krzysztofa Krawczyka, a jego bliscy już zdążyli się ze sobą skłócić. Główna linia walki przebiegała między Marianem Lichtmanem a Andrzejem Kosmalą, ale do sprawy postanowiła wtrącić się też wdowa po muzyku, Ewa Krawczyk, która poprosiła byłego Trubadura, by uszanował czas żałoby.
Przypomnijmy: Ewa Krawczyk apeluje do Mariana Lichtmana: "Uszanuj naszą żałobę. Mój mąż mnie OSTRZEGAŁ PRZED TOBĄ"
Podobno Lichtman przeprosił wdowę po Krawczyku i stosunki między nimi wróciły do normy. Muzyk uważa zresztą, że cała kłótnia była wynikiem działań "ludzi z boku", a on wie, że Ewa Krawczyk bardzo go lubi. Powiedział o tym w rozmowie z Michałem Dziedzicem.
Nie wierzę, że Ewa mnie nie lubi, bo zawsze odnosiła się do mnie i do mojej rodziny z sympatią. To ludzie z boku nas poróżnili, bo wiedzieli, że Ewa lubi nasze towarzystwo, to było im na rękę - ocenił Lichtman. Wydaje mi się, że jeszcze będzie dobrze, mam taki sygnał. Będzie między nami naprawdę fajnie, bo przyjaźni nie można tak od razu wysłać na gilotynę. Wybaczam wszystkim i niech wybaczą wszyscy mnie.
Marian Lichtman dodał jeszcze, że dziś, z perspektywy czasu, żałuje wszystkiego, co stało się po śmierci jego przyjaciela. Krawczyk planował z Trubadurami wspólną starość.
Żałuję, bo Krzysztof by tego nie chciał, to był nasz błąd. Zawsze był naszą rodziną i powtarzał, że chciał się z nami godnie zestarzeć - wyznał przed kamerą Pudelka.