Marina Łuczenko dokłada wielu starań, aby nie być postrzegana jedynie jako żona znanego i bogatego piłkarza, ale przede wszystkim jako piosenkarka. Ostatnie miesiące spędziła w studio nagraniowym, skąd relacjonowała na Instagramie proces tworzenia nowego albumu.
Przypomnijmy: Przemęczona Marina w pocie czoła pracuje nad nowym materiałem: "O TEJ godzinie wyszłam wczoraj ze STUDIA"
Efekty tej pracy można usłyszeć na płycie pt. Warstwy, z której pochodzi m.in. singiel nagrany w duecie ze Smolastym.
Marina spotyka się z zarzutami, że to mąż, Wojciech Szczęsny, "sponsoruje" jej luksusowe życie i zapewne również karierę muzyczną. Jak jednak zdradza nasz informator, Łuczenko sama finansuje swoje muzyczne projekty dzięki... pieniądzom z Instagrama.
Do zarabiania na Instagramie podeszła selektywnie - w przeciwieństwie do większości influencerek wybierała tylko takie współprace, w których zgadzały się dwa czynniki - wysokie stawki i wysoka jakość produktów. Nie polecałaby czegoś, czego sama nie używa i nie lubi - donosi nasze źródło.
Dzięki trafnym decyzjom biznesowym Marina zarabia krocie.
Jej stawki za post czy InstaStories z poleceniem produktu zaczynają się od 25, a kończą na 50 tysiącach złotych. W półtora roku zarobiła na Instagramie milion złotych i większość zainwestowała w swoją muzykę - mówi nam osoba z najbliższego otoczenia piosenkarki.
Okazuje się, że projekty muzyczne Mariny wymagają naprawdę dużych nakładów finansowych.
Realizacja jednego teledysku to około 100 tysięcy złotych. Klipy Mariny mają amerykański rozmach. Mało kto w Polsce ma taki budżet na teledyski, zwykle artyści wydają na klipy jakieś 10-50 tysięcy - dowiadujemy się. A ona wypuściła już cztery teledyski i nagrała album z 11 numerami. Muzycy, studio, reklamy, promocja, współprace - całość działań przy wydaniu albumu to kilkaset tysięcy złotych. Doliczcie też do tego drogie ubrania, buty, dodatki i wszystko, co składa się na kreacje artystyczne przy promocji...
Jak udało nam się także ustalić, zainteresowanie krążkiem Mariny przeszło nawet jej oczekiwania.
Stale są stłoczone nowe CD, bo popyt na tę płytę jest ogromny i brakuje ich w sprzedaży stacjonarnej - mówi nasz informator.
Spodziewaliście się, że Marina jest tak przedsiębiorcza?