Polski "Żywy Ken" od kilku lat funkcjonuje na obrzeżach show biznesu w zasadzie tylko dzięki licznym operacjom plastycznym, które mają przybliżyć go do ideału piękna. Michał Przybyłowicz ostatnio poddał się wszczepieniu implantów klatki piersiowej, co oczywiście obszernie relacjonował.
Nawet bolesne zabiegi nie przyniosły celebrycie najwyraźniej takiej sławy, o jakiej marzy, dlatego zdecydował się na... udawanie ojca syna swojej najlepszej przyjaciółki. Na ściankach chętnie opowiadał o tym, jak spełnia się w roli taty. Jego kłamstwo wyszło na jaw, gdy matka dziecka, Gosia Muzaj, wyjawiła, że Przybyłowicz nie jest biologicznym ojcem 7-latka i w zasadzie nie utrzymuje z nim kontaktów.
W odpowiedzi Ken przyznał się do kłamstwa i pokazał screeny, z których ma wynikać, że intryga została wymyślona przez ich oboje w celu zyskania popularności.
Zarzekała się, że lubi skandale - skwitował w rozmowie z Pudelkiem.
Po jego oświadczeniu była przyjaciółka Kena znów zabrała głos.
Mogłam domyślać się, że Michał będzie chciał odwrócić kota ogonem i zrzucić całą winę na mnie. Zawsze tak robił w kontaktach z ludźmi, żeby tylko wyjść z różnych sytuacji bez szwanku, w białych rękawiczkach - mówi Pudelkowi Muzaj.
Kobieta przyznaje, że miała z Kenem bliską relację i spędzali dużo czasu we troje, z jej synem Antkiem.
Jednak w pewnym momencie ukazał się artykuł, w którym Ken potwierdził to, co było jednym wielkim kłamstwem - że jest ojcem mojego dziecka. O artykule dowiedziałam się po fakcie, ale wtedy nie wiedziałam jeszcze jaka burza z tego wyniknie - zdradza Muzaj. Dodatkowo pewne rzeczy przestały mi się podobać i dlatego zaczęły się kłótnie, docinki, sarkastyczne rozmowy - dodaje.
Po całej burzy w marcu o rzekomym ojcostwie Kena, Michał przestał pytać o Antka, ale nadal wykorzystywał opinię przykładnego taty dla zmiany wizerunku. Wyglądało to tak, jakby uzyskał to, czego chciał i po sprawie. Długo milczałam i naprawdę myślałam, że za jakiś czas nastąpi cisza, jednak w ostatnich tygodniach przy każdej okazji wracał temat syna i "taty Kena". Wtedy zrozumiałam, że jak ja tego nie sprostuję, to zostanie już tak na zawsze - wyjaśnia.
Była przyjaciółka Przybyłowicza przyznaje, że nie była święta, ale "w porę otrząsnęła się i powiedziała stop".
Nie jestem pierwszą osobą, którą Michał próbuje oczernić. Mogę podać dużo przykładów i dowodów, ale tak jak wcześniej pisałam - po co? Nasze drogi się rozeszły i doskonale wiemy dlaczego. Dla Michała mam tylko jedną dobrą radę - mniej używek, a może wtedy myślenie wróci na odpowiedni tor i zaczniesz radzić sobie z własnymi emocjami. Jeśli Michał szuka przeciwnika do walki, a zdecyduje się kiedyś na zmianę płci, to bardzo chętnie z nim zawalczę. Może wtedy atmosfera się oczyści, a rachunki się wyrównają.
Na dowód Muzaj pokazała wiadomości, jakie wymieniała z Kenem, kiedy przygotowywali swoją "intrygę". Komu wierzycie?