Kilka dni temu na facebookowym profilu Piotra Krysiaka pojawił się artykuł na temat domniemanego gwałtu, do jakiego miało dojść rok temu podczas zgrupowania uczestniczek konkursu Miss Generation. Dziennikarz opisał historię młodej kobiety, która miała zostać zgwałcona podczas zgrupowania zorganizowanego w hotelu Parisel Palace w Klimkach pod Łukowem. Osobę, która miała się dopuścić gwałtu, Krysiak przedstawił jako "gwiazdora publicystyki TVP Info". Wkrótce potem na łamach Onetu pogłoskom, że to on jest bohaterem publikacji, zaprzeczył Jarosław Jakimowicz.
Celebryta zażądał usunięcia posta na temat afery, a gdy Krysiak tego nie zrobił, Jakimowicz podał go do sądu o zniesławienie. Wkrótce potem Krysiak opublikował w sieci nagranie swojej rozmowy z "gwiazdorem", podczas której rozmówca najpierw zasłaniał się niepamięcią, a w końcu zakończył rozmowę, dodając, że nie udziela na temat swej ewentualnej obecności w hotelu żadnych informacji.
Chcąc przypomnieć "Gwiazdorowi" wydarzenia z końca stycznia i początku lutego 2020 roku, Krysiak zagadnął go na temat Michała Wiśniewskiego, który miał być wtedy również w hotelu. Rozmówca Krysiaka zaprzeczył, jakoby mieli się tam spotkać.
Nie byłem z żadnym Michałem Wiśniewskim w żadnym Łukowie - odparł.
Postanowiliśmy skontaktować się z Michałem Wiśniewskim i zapytać, jak zapamiętał swój pobyt w Klimkach, gdzie odbywało się zgrupowanie miss. Wokalista potwierdził nam, że był pod koniec stycznia w hotelu pod Łukowem, ponieważ dawał tam koncert. Jak mówi - był zaskoczony obecnością uczestniczek zgrupowania, ponieważ występ nie był organizowany z myślą o nich.
Ja zrobiłem małe dochodzenie w tej sprawie, bo w ogóle nie pamiętałem tej sytuacji - stwierdził Wiśniewski w rozmowie z Pudelkiem. Generalnie my byliśmy z koncertem akustycznym na sali balowej tego hotelu i tam się odbywały jakieś warsztaty dla tych "Missek". "Misski" chyba zostały zaproszone przez właścicielkę hotelu, nie mam pojęcia – na pewno nie przez nas i też one nie mówiły po polsku, a my gramy po polsku, w związku z czym raczej nie kupiły sobie biletów. Nie mam zielonego pojęcia. Ale wiem, że były, bo pamiętam - opowiada Wiśniewski.
Wokalista dodaje, że nie miał nic wspólnego z trwającymi w hotelu warsztatami i zgrupowaniem, dodając, że koncert odbył się 30 stycznia, czyli kilka dni wcześniej, niż miały miejsce wydarzenia opisywane przez Krysiaka.
Ja się odcinam, bo mnie tam nie było. Mieliśmy koncert o godz. 14 czy 16 - mówi Michał Wiśniewski.