Monika Brodka nigdy nie była szczególnie wylewna, jeśli chodzi o jej życie uczuciowe. Najbardziej medialnym z jej związków był ten z Janem Wieczorkowskim, z którym nawiązała romans krótko po wygranej w trzeciej edycji Idola przed 20 laty. Po rozstaniu z aktorem nauczona przykrymi doświadczeniami z przeszłości piosenkarka wzięła sobie za punkt honoru, że nie będzie więcej rozwodzić się w mediach na temat swoich relacji. Wyjątek od reguły zrobiła w 2021 roku, występując z ówczesnym narzeczonym, Przemkiem Dzienisem, w TOK FM, gdzie odsłoniła sporo prywaty. Fotograf przyznał wówczas, że trudno oddzielić im sprawy osobiste od zawodowych, które nieustannie się ze sobą splatają. Plany o wielkim ślubie spłonęły ostatecznie na panewce i para postanowiła się po cichu rozstać.
Brodka nie została długo na rynku singli i szybko znalazła sobie za Dzienisa godne zastępstwo w postaci kolejnego fotografa - niejakiego Maksyma Rudnika. Celebrytka i młodszy od niej o 4 lata artysta mieli poznać się w 2022 roku na jednym ze stołecznych eventów i z miejsca zapałać do siebie uczuciem.
Wokalistka swoim zwyczajem nie obnosiła się ze związkiem w mediach społecznościowych, na profilu Rudnika znaleźć można było za to kilka "intymnych" ujęć celebrytki uchwyconych w domowych pieleszach. Niestety również i ta relacja miała swój termin ważności, który zdążył już upłynąć. Za jeden z dowodów świadczących o ich rozstaniu można uznać dość znamienny fakt, że piosenkarka i fotograf nie obserwują już swoich profili na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Monika Brodka spotyka się z operatorem. Poznali się w pracy
Jak udało się ustalić Pudelkowi, w życiu Brodki znowu pojawił się ktoś wyjątkowy. U boku gwiazdy od niedawna widywany jest cieszący się sporym wzięciem w branży reklamowej operator Mikołaj Syguda. Na stronie Filmpolski.pl możemy wyczytać, że 35-latek pracował m.in przy głośnej animacji "Chłopi" oraz serialu HBO "Bring back Alice". Podobnie jak to było w przypadku Dzienisa, nowe uczucie Moniki również narodziło się w pracy, tym razem przy nagrywaniu teledysku do piosenki "Myślę sobie, Ż" w gorącym Chile. Mikołaj był odpowiedzialny za zdjęcia do klipu.
Monika i Mikołaj od początku zdjęć mieli się ku sobie - mówi nam osoba z produkcji. Na planie w Chile aż huczało od plotek. Była między nimi wyjątkowa chemia. Nikt się specjalnie nie zdziwił, gdy po powrocie do Polski krążące pogłoski okazały się być prawdziwe.
Romans, który narodził się podczas zdjęć do klipu, przetrwał także po ich zakończeniu. Syguda jest teraz częstym gościem w mieszkaniu piosenkarki na warszawskiej Saskiej Kępie i kilka razy byli już widziani na mieście podczas wspólnych wyjść. Co więcej, tydzień temu na profilu instagramowym zwyciężczyni "Idola" zagościło zdjęcie splecionych rąk, najpewniej należących do Brodki i jej nowego obiektu westchnień. Zwróciliśmy się do Moniki z prośbą o komentarz w tej sprawie, jednak do tej pory nie doczekaliśmy się od niej odpowiedzi.
Myślicie, że ten związek Brodki będzie równie prywatny jak poprzednie?