W niedzielę, dokładnie dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi, w Warszawie ruszył Marsz Miliona Serc zainicjowany przez lidera Koalicji Obywatelskiej, Donalda Tuska. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w przemarszu wzięło udział wielu polityków oraz ludzi ze świata kultury. Oprócz poruszającej się obecnie o kulach Kingi Rusin ulicami stolicy przemaszerowali także Martyna Wojciechowska, Agnieszka Woźniak-Starak, Magda Mołek i wielu, wielu innych.
Jedna z największych manifestacji, przyciągnęła też Monikę Richardson. 51-latka słynie już ze skrupulatnego komentowania bieżących spraw, zarówno prywatnych, jak i również tych społecznych. Prezenterka nie stroni od tematów politycznych. Była pracownica TVP nie kryje się ze swoją awersją do partii rządzącej, dlatego sumiennie stawia się na każdym proteście wymierzonym przeciwko tzw. "dobrej zmianie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Monika Richardson odpowiada na zarzuty internautki o hipokryzję
Była żona Zbigniewa Zamachowskiego naturalnie podzieliła się na Instagramie zdjęciami oraz nagraniami z marszu. Zdecydowała się też zaapelować do swoich obserwatorów, by przybyli tłumnie na demonstracje i okazali swój sprzeciw wobec obecnej władzy. Publikując swoje seflie, do którego zapozowała w czapce z daszkiem "udekorowaną" ośmioma gwiazdkami. Pod postem prędko zaroiło się od pochwał osób podzielających poglądy celebrytki. Nie wszyscy jednak docenili zaangażowanie celebrytki w promowanie na swoim kanale Marszu Miliona Serc. Jedna z komentujących bez ogródek wytknęła Monice zakłamanie, a wszystkiemu winna była wyżej wspomniana czapka.
Tyle razy wypowiadała się Pani o akceptacji i tolerancji, natomiast ta czapka nie świadczy ani o jednym ani o drugim, powiało hipokryzją - podsumowała internautka.
Na odpowiedź Richardson nie trzeba było długo czekać.
Ekstremalne czasy wymagają ekstremalnych środków - podsumowała.
Na prośbę Pudelka Monika zgodziła się skomentować swoją obecność na wydarzeniu, którą wzbudziła wśród niektórych takie emocje. Gwiazda podkreśliła, że udział w wyborach jest niezwykle istotny i wyraziła nadzieję, że 15 października Polacy ruszą tłumnie do urn. Wspomniała też o wyprodukowanym przez Telewizję Polską show, które prowadziła od 2003 do 2008 roku i idei, jaką za sobą niosło.
Ja kiedyś prowadziłam taki program: "Europa da się lubić" - zaczęła. Dzisiaj czuję, że takie wartości, jak nasza polska otwartość, gościnność, europejskość, a nawet chęć niesienia pomocy osobie, która jest w potrzebie, to wszystko jest zagrożone. Nie jesteśmy homofobami, nie jesteśmy ksenofobami. Nie jesteśmy antysemitami, ani szowinistami. Pokażmy to przy urnach 15. października.
Ma rację?