Jurek Owsiak, szef WOŚP, otrzymywał groźby śmierci, o czym poinformował w mediach społecznościowych w poruszającym wpisie. Sprawą zajęła się policja, która zatrzymała podejrzewanego o ten czyn mężczyznę. Okazał się nim około 70-letni mieszkaniec Małopolski. Jak informuje Wirtualna Polska, zatrzymany "miał grozić zainspirowany informacjami przekazywanymi w TV Republika".
Mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu. Złożył wyjaśnienia, w których wyraził słowa ubolewania. Poinformował, że jego zachowanie było motywowane zapoznaniem się z jednym z reportaży w Telewizji Republika, w którym Owsiak został pokazany w złym świetle — przekazał w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Antoni Skiba.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W kontekście kontrowersyjnej akcji "Nie daję Owsiakowi, wspieram Republikę", zainicjowanej przez prawicową stację, w której niedawno gościł Muniek Staszczyk, skontaktowaliśmy się z muzykiem i zapytaliśmy go o to, co sądzi o nagonce na WOŚP i Jerzego Owsiaka.
Jego zdaniem polskie społeczeństwo jest niestety mocno podzielone. Muniek twierdzi, że potrafimy zarówno pięknie się jednoczyć, jak i "obrzydliwie hejtować". Tutaj miał na myśli właśnie WOŚP.
Co mogę powiedzieć? Społeczeństwo w Polsce jest bardzo podzielone. Potrafimy zachować się wspaniale, jak podczas ostatniej powodzi, czy przyjmowaniu uchodźców wojennych z Ukrainy, potrafimy też obrzydliwie hejtować, chociażby tak pozytywną ideę, jaką jest WOŚP z Jurkiem Owsiakiem. Napisałem o tym piosenkę z zespołem Shamboo, która, mam nadzieję, niebawem będzie miała premierę. To nie jest nowa sytuacja, to się tylko nasila. Kiedy wystąpiłem na ostatnim Pol’and’Rock Festival, stałem się wrogiem prawicy, a gdy pojawiłem się w Telewizji Republika, byłem wrogiem lewicy. Tak to w tym kraju wygląda, a ja przecież jestem osobą o poglądach centrowych. Wszyscy oczekują, że w końcu zdecyduję się na jedną stronę barykady, ale tak naprawdę nie zamierzam tego robić. Od zawsze wspierałem WOŚP. To inicjatywa – jedyna taka w Polsce, a może nawet na świecie, która potrafi tak zjednoczyć ludzi i którą naprawdę doceniam - mówi nam lider T.Love.
O podziałach w społeczeństwie Staszczyk przekonał się na własnej skórze po wspomnianej wizycie w śniadaniówce TV Republika. Wtedy spadła na niego olbrzymia fala krytyki. Otrzymywał wiadomości od fanów, którzy twierdzili, że zwracają bilety na jego koncerty lub pozbywają się jego płyt. Przypomnijmy, że w rozmowie z nami w październiku twierdził, że nie żałuje swojej wizyty, bo nie dotyczyła ona polityki.
Niestety, osobiście odczułem ten podział, kiedy wystąpiłem w Telewizji Republika. Tam rozmawiałem tylko o papieżu, bez kontekstu politycznego, ale mimo to stałem się celem hejtu. Byłem zaskoczony, bo bardziej tolerancyjna część społeczeństwa, była najbardziej agresywna wobec mnie. Z kolei prawica, choć nie była w pełni przychylna, nie atakowała mnie aż tak mocno. Jestem osobą publiczną i mam grubą skórę, ale mimo wszystko to było przykre. Zdałem sobie sprawę, jak młodzi ludzie mogą się czuć, kiedy zostaną obrażeni w internecie. To naprawdę może prowadzić do tragedii - mówi teraz Muniek.
Takie podziały to dzisiaj norma. Oczywiście, każdy ma swoje poglądy, ale to nie powód, by dzielić się na obozy. Przede wszystkim w Polsce brakuje dystansu, zarówno do polityki, jak i do życia. My, jako naród, mamy trudność z zachowaniem obiektywizmu i umiejętności śmiania się z samych siebie. Takie rzeczy jak spory polityczne nie powinny nas dzielić – trzeba mieć do nich dystans — zauważa.
Jak podkreśla wokalista T.Love, niechęć prawej strony sceny politycznej do Owsiaka może wynikać z zazdrości.
Wracając do Owsiaka, zastanawiam się, dlaczego tak wiele osób go atakuje. Mam wielu przyjaciół w Kościele, którzy go popierają, ale są też twardogłowi, którzy go atakują. Może to kwestia zazdrości, sukcesu, a może po prostu tego, że Jurek jest osobą bardzo znaną. Nie rozumiem tej nienawiści, bo przecież WOŚP to organizacja, która pomaga. Cieszę się, że służby szybko złapały tego człowieka, który mu groził — mówi nam.
Czy dziś Muniek żałuje wizyty w śniadaniówce TV Republika? W rozmowie z Pudelkiem nie wyznał tego wprost. Przyznał natomiast, że dziś "raczej nie" zdecydowałby się przyjąć ponownego zaproszenia do programu. Przy okazji nazwał stację telewizją o niskim poziomie, która nie ma do zaoferowania nic wartościowego.
Nie wiem, czy chciałbym tam wrócić. Po tym, jak się to wszystko potoczyło, raczej nie. Mimo że nie wiem, co przyniesie przyszłość, to nie czuję potrzeby uczestniczenia w tym "cyrku". Szkoda czasu na telewizję, która ma tak niski poziom, jak ta. Na początku byłem otwarty, ale to nie jest telewizja, która ma coś wartościowego do zaoferowania, nie mówiąc już o poziomie dziennikarstwa. Nie chcę także po raz drugi przeżywać tego, co mnie spotkało po wizycie w ich programie śniadaniowym — słyszymy.