Już niedługo minie dokładnie rok, od kiedy Ilona Felicjańska i Paul Montana zostali aresztowani na Florydzie. Za kratkami przyszło im spędzić święta Bożego Narodzenia, ale na szczęście po publikacji naszego artykułu ich przyjaciele zrzucili się na kaucję, aby Nowy Rok zakochani mogli świętować już na wolności.
Tamto traumatyczne wydarzenie miało ponoć jedynie scementować ich związek. Niespełna dwa miesiące później Ilona Felicjańska i Paul Montanta przysięgli sobie miłość, zawierając związek małżeński. Okres miesiąca miodowego nie trwał niestety długo. Latem do mediów przedostała się informacja, że para planuje rozwód, tylko po to, aby po kilku tygodniach ponownie do siebie wrócić.
W ostatni czwartek informowaliśmy Was, że na facebookowych profilach obojga skandalistów pojawiła się informacja, jakoby żyli na tę chwilę w separacji. Postanowiliśmy w tej sprawie skontaktować się z samymi zainteresowanymi, aby dowiedzieć się, do czego tak naprawdę doszło w ich domowym zaciszu.
Paul Montana zgodził się na rozmowę z redakcją Pudelka. Niestety, wieści, którymi się z nami podzielił, nie są dobre.
Kocham Ilonę ponad życie, ale naprawdę trudno jest nam razem żyć. Jesteśmy w separacji. Ilona poszła teraz na terapię 8-tygodniową. Mieszkamy osobno. Zobaczymy, co będzie, kiedy wróci. Trudno jest żyć bez niej, ale z nią jeszcze trudniej - mówi pięknie o swojej ukochanej biznesmen.
Postanowiliśmy więc dopytać, co przyczyniło się do ich ponownego rozstania zaledwie kilka tygodni po obwieszczeniu planów o wzięciu drugiego ślubu.
Wróciliśmy do siebie i nie udało się po prostu. Na razie żyjemy w separacji, żeby złapać oddech - mówi w rozmowie z Pudelkiem Paul Montana.
Trzymacie jeszcze kciuki za ich miłość?