Każdy kolejny krok Pauliny Smaszcz zdaje się być jedną, wielką zagadką. "Kobieta petarda" od dłuższego czasu zaskakuje internautów swoimi działaniami i wypowiedziami. Rozgłos w ostatnich miesiącach zapewniły jej przede wszystkim medialne prowokacje wymierzone w byłego męża, Macieja Kurzajewskiego. 50-latka nie raz publicznie uderzała w swojego eks, dostawało się także jego nowej ukochanej, Katarzynie Cichopek.
We wbijaniu szpilek Kurzopkom, Paulinie Smaszcz nie przeszkodziły nawet narodziny wnuczki. Celebrytka szumnie ogłosiła w mediach społecznościowych, że jest "babcią petardą", a chwilę później dogryzła Katarzynie Cichopek, która wcześniej jej pogratulowała, a nawet ją skomplementowała. Po obowiązkowej szpileczce, Smaszcz, z okazji Dnia Kobiet, opublikowała zdjęcie noworodka. Większość pomyślała, że Paulina po raz pierwszy pochwaliła się wnuczką. Prawda okazuje się jednak inna...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paulina Smaszcz wprowadziła fanów w błąd? Wcale nie pokazała swojej wnuczki
Na opublikowanym przez Paulinę Smaszcz zdjęciu można zobaczyć dziecko przykryte uroczym kocem w różowe gwiazdki. Była żona Kurzajewskiego zakryła twarz noworodka napisem "kocham cię", więc oczywiste było, że 50-latka pokazała światu wnuczkę, nie chcąc zdradzać jej wizerunku. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że zdjęcie powstało już w 2019 roku, a jej źródłem jest profil zagranicznej firmy, która sprzedaje m.in. ręcznie dziergane koce dla dzieci. Zdaje się więc, że kobieta petarda przywłaszczyła cudzą fotografię i wprowadziła obserwatorów w błąd.
Pozostaje pytanie, dlaczego Paulina Smaszcz nie opublikowała prawdziwego zdjęcia swojej wnuczki...